Przywódcy UE uzgodnili w nocy w Brukseli dopisanie dwóch zdań do traktatu lizbońskiego. Umożliwią one powołanie europejskiego mechanizmu stabilności (EMS) oraz używanie go w sytuacji „niezbędnej” i obwarowanej surowymi warunkami dla kraju korzystającego z pożyczki.
Unia ma już mechanizm ratunkowy, użyty dla Grecji i Irlandii, ale jego ważność upływa z końcem 2012 roku. Mechanizm ten chroni inwestorów prywatnych. To nie podobało się szczególnie niemieckiej kanclerz, której kraj wykłada najwięcej pieniędzy na ratowanie bankrutów. Angela Merkel ma problemy z wytłumaczeniem tego swoim podatnikom.
Dlatego od połowy 2013 roku już nie tylko podatnicy będą płacili za pomoc dla państw strefy euro. Straty poniosą również inwestorzy, którzy kupią obligacje feralnego państwa.
[wyimek]5 mld euro o tyle wzrośnie kapitał Europejskiego Banku Centralnego[/wyimek]
– Sprecyzujemy restrykcyjne zasady, według których będziemy działali w razie przyszłych kryzysów. W ten sposób pokażemy, że nie ma wątpliwości co do przyszłości euro – powiedziała Merkel.