Chodzi o następcę kredytu technologicznego z programu „Innowacyjna gospodarka", który pod nazwą „Kredyt na innowacje technologiczne" ma funkcjonować w nowym programie dla firm, jakim będzie „Inteligentny rozwój".
Kredyt z lat 2007–2013 to popularny instrument wsparcia dla mikro, małych i średnich firm, które wdrażają innowacyjne technologie. Polegał on na udzielaniu przez banki komercyjne współpracujące z Bankiem Gospodarstwa Krajowego (BGK) kredytu na warunkach rynkowych przedsiębiorcy na inwestycję technologiczną (polegającą na wdrożeniu nowej, własnej lub kupionej technologii) i częściowej jego spłacie przez BGK ze środków publicznych.
Kwota spłaty części kapitału to premia technologiczna będąca de facto dotacją. I takiej formy nadal oczekują przedsiębiorcy. Obawiają się oni, że urzędnicy chcą ją jednak zamienić na instrument zwrotny.
– Bezzwrotne dotacje wyróżnia możliwość pozyskania technologii, która jest na rynku nowością, a to zawsze kosztuje i wielu firmom brakuje na to środków. Wprowadzenie pożyczek sprawi, że inwestycje będą realizowane w znacznie mniejszej skali i na niższym poziomie innowacyjności – mówi Marcin Cuprych z firmy Konsbud Drewno Klejone.
– Wprowadzenie pożyczek zmusi przedsiębiorstwa do wykazywania zdolności kredytowej, tak jak ma to miejsce przy kredytach komercyjnych. Będzie to więc głównie instrument dla najbogatszych, a nie najbardziej innowacyjnych firm – wtóruje Michał Knioch ze spółki Knioch.