– W Niemczech prawie każda firma notowana na giełdzie ma przynajmniej jedną fundację korporacyjną. Nie chcą one konkurować z organizacjami pozarządowymi. Nie uczestniczą w wyścigu po darowizny, gdyż to zniszczyłoby ich wizerunek. Korzystają z żelaznego kapitału przekazanego przez macierzystą firmę – wyjaśnia Hans Fleisch, sekretarz generalny Federalnego Związku Fundacji Niemieckich.
Przede wszystkim kierują się zasadami przejrzystości, publikują raporty z udzielanej pomocy. Ich majątek to głównie ostrożne papiery wartościowe emitowane przez państwo. W swojej działalności łączą działalność grantodawczą i operacyjną, tworząc własne projekty wspierania, np. edukacji, nauki, kultury.
Renata Hayder, prezes Fundacji Ernst&Young, powołując się na badania, narzeka na brak w Polsce kapitału społecznego, co ogranicza aktywność pomocową i może być przeszkodą w rozwoju cywilizacyjnym.
– Przekazywanie 1 proc. podatku organizacjom pożytku publicznego nie jest wielkim sukcesem i zasługą darczyńców. I tak to są pieniądze fiskusa – przekonuje.
– Wiele polskich firm nie wie, jak skuteczne może być kreowanie wizerunku firmy przez fundacje korporacyjne. Funkcjonuje nadal uproszczone myślenie o społecznej odpowiedzialności biznesu – uważa z kolei Krzysztof Kaczmar, dyrektor Fundacji Bankowej im L. Kronenberga przy Citi Handlowy. – Organizacje pozarządowe, które traktujemy partnersko, na zasadzie zlecenia realizują nasze projekty dotyczące społecznej edukacji finansowej. Nie ma konfliktu między nimi a fundacjami korporacyjnymi. Najpierw wspólnie projektujemy, później one samodzielnie działają – dodaje Krzysztof Kaczmar.