Pożyczki we franku należą do najatrakcyjniejszych na świecie. Stopy procentowe w Szwajcarii są bowiem bardzo niskie. A ci, którzy zadłużyli się w tej walucie w ciągu ostatnich trzech lat (przy czym im wcześniej, tym lepiej), zyskują podwójnie. Frank bowiem tanieje. Wczoraj kosztował niecałe 60 eurocentów, czyli najmniej w historii. W stosunku do złotego jest niemal o 30 proc. tańszy niż w momencie wejścia Polski do Unii Europejskiej. Wczoraj kurs wymiany wynosił 2,24 zł – najmniej od 2001 r.
Do słabości szwajcarskiej waluty przyczynia się m.in. aktywność spekulantów. Pożyczają oni nisko oprocentowane waluty, sprzedają je, a następnie lokują gotówkę w krajach o wyższych stopach procentowych w akcjach lub innych aktywach. Takie transakcje nazywane są carry-trade. Oprócz franka często wykorzystywany jest w nich japoński jen. – Tak długo, jak będzie różnica w stopach procentowych, frank będzie słabł. Nie widać sygnałów, które miałyby świadczyć o odwróceniu tego trendu – mówi analityk Advanced Financial Solutions Marcin Marszałek.
Wczoraj bezpośrednią przyczyną spadku kursu franka była wypowiedź prezesa Szwajcarskiego Banku Centralnego Jeana-Pierre’a Rotha. Powiedział, że wobec zaburzeń na rynkach finansowych bank zajmie postawę wyczekującą. Od grudnia 2005 r. koszty kredytu w Szwajcarii były podnoszone ośmiokrotnie. – Rynek w ostatnim okresie liczył się z jeszcze jedną podwyżką stóp – mówi analityk TMS Brokers Jacek Malinowski. Wypowiedź prezesa sugeruje natomiast, że do niej nie dojdzie. A to sprawia, że rentowność operacji carry-trade rośnie.
Szwajcarski bank centralny musi uważać, aby ewentualnym podniesieniem stóp nie zaszkodzić gospodarce. Ostatnie zaburzenia na rynkach finansowych odbijają się głównie na bankach. A sektor usług finansowych stanowi aż 15 proc. szwajcarskiego PKB. Ostatnio największy bank tego kraju, UBS, poniósł stratę w wysokości niemal 3,5 mld euro na inwestycjach na rynku obligacji opartych na kredytach hipotecznych w Stanach Zjednoczonych.
W Polsce frank jest bardzo popularną walutą wśród osób kupujących mieszkania, choć od ubiegłego roku, kiedy nadzór bankowy zaostrzył kryteria przyznawania kredytów walutowych, cieszy się nieco mniejszym wzięciem niż złoty.