W jego portfelu są dziś 43 firmy z całego świata od Walta Disneya przez Citigroup po sieci hotelowe, Motorolę i AOL Time Warner czy NewsCorp. „Forbes” umieścił go na ósmym miejscu wśród najbogatszych na świecie, a jego udziały w firmach notowanych na giełdach wyceniane są na 20,5 mld dol.
Jest właścicielem największej firmy inwestycyjnej w Arabii Saudyjskiej, której centrala mieści się w najwyższym budynku w królestwie. Lata prywatnym B747 jumbo, ale kupił już też superjumbo A380 o katalogowej cenie 319 mln dolarów. Przyznaje, że wyposażenie latającego pałacu będzie go kosztowało drożej niż sama maszyna.
57-letni wykształcony na najlepszych amerykańskich uczelniach wnuk króla Arabii Saudyjskiej szczyci się tym, że śpi tylko pięć godzin dziennie. Nigdy nie mieszał się w politykę domu Saudów, choć chętnie korzystał z koneksji, jakie dawała mu przynależność do rodziny rządzącej królestwem. Na rozpoczęcie biznesu pożyczył 30 tys. dol. od ojca, potem jeszcze zastawił na 300 tysięcy dolarów dom w Rijadzie.
Karierę w biznesie zaczynał od pośredniczenia między firmami zagranicznymi, które chciały zainwestować w Arabii Saudyjskiej, a rządem tego kraju. W latach 80. był już właścicielem największej firmy obracającej nieruchomościami w Arabii Saudyjskiej, kilka lat później stał się największym pojedynczym inwestorem Citigroup, która stała na granicy bankructwa.
Alwaleed mówi, że podobała mu się strategia Citi polegająca na budowaniu biznesu na całym świecie. Jego wpłata w wysokości 550 mln dol. pomogła Citi wydostać się z kłopotów, jakie spowodowało ryzykowne zaangażowanie się na rynku nieruchomości w USA oraz w przeżywającej kolejny kryzys Ameryce Łacińskiej.