Poza tym jak wynika z analizy „Rz”, tego typu beneficjenci uzyskują dużo lepsze wyniki niż ogół podmiotów działających na rynku. Dla przykładu w 2007 r. przeciętne zatrudnienie w przedsiębiorstwach wzrosło w porównaniu z rokiem poprzednim o 4,7 proc., a wśród korzystających z pomocy UE – o 13 proc., przychody zaś – odpowiednio o ok. 15 i 24 proc.
Skąd aż tak duża różnica?
– Nie ma tu prostej odpowiedzi, nie znamy analizy, która mówiłaby, jak te podmioty rozwijałyby się, gdyby nie dostały prezentu z UE – mówi Małgorzata Krzysztoszek, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. – Warto jednak zauważyć, że z reguły do wsparcia wybierane są firmy lepsze, to znaczy bez kłopotów finansowych, które wiedzą, co chcą robić i jak osiągać cele.
– Nie dziwi też wysoki wzrost zatrudnienia – komentuje Ewa Fedor z Konfederacji Pracodawców Polskich. – Im większą liczbę miejsc pracy deklarowali beneficjenci, tym więcej punktów otrzymywali. Mieli więc większe szanse na pomoc.
Dziwić może za to fakt, że według badań firmy korzystające ze wsparcia na doradztwo uzyskiwały w niektórych dziedzinach lepsze wyniki niż podmioty inwestujące w nowe technologie czy środki trwałe. – To pokazuje, jak wielkie rezerwy tkwią w polskich firmach. Szkoda tylko, że nie chcą one słuchać dobrych rad – zauważa Krzysztoszek.