[b]Rz: Jako przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego już drugi tydzień gości pan w Brukseli i Strasburgu przedstawicieli obu stron konfliktu. Która strona ponosi większą odpowiedzialność za to, co się dzieje teraz?[/b]
[b]Jacek Saryusz-Wolski:[/b] Żadna ze stron nie jest bez winy. Pierwotny cel rosyjski w tym konflikcie jest polityczny, a wtórny dopiero – handlowy. Świadczy o tym choćby fakt, że nie tłoczą teraz gazu do właściwej rury. Ukraina z kolei chce przy okazji wynegocjować dobre, czyli ulgowe, warunki dostaw. Żąda od Gazpromu dostarczenia gazu technologicznego potrzebnego do tranzytu albo zapłaty za ten gaz od Unii. To zmiana w porównaniu z dotychczasowymi warunkami. Toczy się gra między dwoma aktorami na plecach unijnych konsumentów i unijnej gospodarki. Przeważa teraz przekonanie, że wart Pac pałaca, a pałac Paca. Nie interesuje nas, kto jest winny, ważne, że cierpią unijni konsumenci i unijna gospodarka.
[b]Czyli Ukraina wykorzystuje sytuację dla swoich celów?[/b]
Wywierać maksymalną presję, mówić jednym głosem – stąd wątpliwości odnośnie do indywidualnych wizyt premierów Bułgarii i Słowacji w Moskwie i Kijowie.
[b]Wspomniał pan na posiedzeniu komisji parlamentarnej o sankcjach wobec Rosji i Ukrainy. Co konkretnie ma pan na myśli?[/b]