Reklama

Białoruś walczy z kryzysem za pomocą ryb

Aleksander Łukaszenko zakazał importu sprawionej ryby oraz przetworów z ryb i owoców morza. Ma to pomóc w rozwoju białoruskiemu przemysłowi rybnemu

Aktualizacja: 14.04.2009 21:43 Publikacja: 14.04.2009 21:41

Najnowszy pomysł białoruskiego dyktatora na poprawę złego stanu gospodarki polega na przyzwoleniu jedynie na import surowej, całej ryby oraz owoców morza. Ich obróbką na filety, konserwy i półprodukty ma się zająć rodzimy przemysł rybny.

- Urzędnicy państwowi niedostatecznie wpływali na to jakie rybne produkty do kraju są importowane; jakie mają ceny i asortyment. Importerzy dostarczali jak najwięcej wyrobów gotowych, bo ich cena jest dużo wyższa niż surowych ryb mrożonych. Teraz zgodnie z rządowym programem zmiany struktury białoruskiego importu, będą musieli i oni zmienić to, co kupują za granicą. Głównym ich zadaniem będzie dostarczanie surowca rybnego do naszej republiki. Jego przerobem zajmą się rodzime zakłady, przede wszystkim największy - Biełryba - wytłumaczył w rozmowie z agencją BiełTA (cytat za portalem Telegraf.by) pomysł Łukaszenki doradca prezydenta Sergiej Tkaczow.

Ostrzegł też importerów, by nie próbowali omijać prawo: - Kto spróbuje dalej sprzedawać nam przetwory, zmieniając metody na bardziej wyrafinowane, zostanie błyskawicznie otrzeźwiony sankcjami ekonomicznymi - grzmiał prezydencki doradca.

Białoruś wyprodukowała w 2008 r. prawie 74 tys. ton rybnych przetworów (bez konserw). Danych o wysokości rybnego importu nie publikuje, ale zdaniem rosyjskich ekspertów, jest to co najmniej drugie tyle. Do tej pory najwięcej przetworzonej ryby kraj rządzony przez Aleksandra Łukaszenkę kupował w Rosji. Konserwy rybne sprzedawała też Białorusi m.in. Polska i republiki nadbałtyckie.

Surowa, zagraniczna ryba ma nie tylko rozkręcić białoruskie przetwórstwo, ale i handel. Do połowy roku, zgodnie z wolą Łukaszenki, w kraju otwartych zostanie 20 nowych sklepów rybnych, powstaną także nowe stoiska w największych sklepach, w największych miastach. Tymczasem z opublikowanych w poniedziałek danych państwowego Białoruskiego Urzędu Statystycznego wyłania się obraz kwitnącej gospodarki, która mimo kryzysu nie przestaje się dynamicznie rozwijać.

Reklama
Reklama

W I kwartale PKB Białorusi zyskał 11 proc. rok do roku, produkcja żywności była wyższa o 17 proc., przemysłowa o prawie 16 proc. Oddano do użytku o 9 proc. więcej mieszkań, liczba bezrobotnych spadła o 6 proc., a realne dochody ludności wzrosły o 13 proc. Eksport w ciągu dwóch miesięcy roku skoczył aż o 75 proc., a import o 56 proc. W takiej sytuacji trudno tylko zrozumieć, dlaczego prezydent Łukaszenko wziął już 2 mld dol. kredytu z MFW, a 1,5 mld dol. pożyczył od Rosji (zabiega o kolejne 500 mln dol.).

Najnowszy pomysł białoruskiego dyktatora na poprawę złego stanu gospodarki polega na przyzwoleniu jedynie na import surowej, całej ryby oraz owoców morza. Ich obróbką na filety, konserwy i półprodukty ma się zająć rodzimy przemysł rybny.

- Urzędnicy państwowi niedostatecznie wpływali na to jakie rybne produkty do kraju są importowane; jakie mają ceny i asortyment. Importerzy dostarczali jak najwięcej wyrobów gotowych, bo ich cena jest dużo wyższa niż surowych ryb mrożonych. Teraz zgodnie z rządowym programem zmiany struktury białoruskiego importu, będą musieli i oni zmienić to, co kupują za granicą. Głównym ich zadaniem będzie dostarczanie surowca rybnego do naszej republiki. Jego przerobem zajmą się rodzime zakłady, przede wszystkim największy - Biełryba - wytłumaczył w rozmowie z agencją BiełTA (cytat za portalem Telegraf.by) pomysł Łukaszenki doradca prezydenta Sergiej Tkaczow.

Reklama
Finanse
Kolacja z szefową banku sprzedana za 53 tys. zł. Aukcja Sotheby’s wsparła sztukę
Finanse
Elon Musk kupuje akcje Tesli za miliard dolarów. Kurs rośnie, a rynek szaleje
Finanse
Awaria systemu płatności w całej Polsce. Nie działały terminale w sklepach
Finanse
Worki z dolarami jadą do Rosji. Ich łączna waga przekroczyła już tonę
Finanse
Pęczniejące miliardy Polaków na kontach IKE i IKZE
Reklama
Reklama