W kwietniu wartość eksportu liczonego w złotych wzrosła w ujęciu rocznym o 3 proc., a w euro spadła o 29,9 proc. – podał wczoraj NBP. Spadek liczony w euro w marcu wyniósł 16,3 proc. Z kolei wyrażony w euro spadek importu sięgnął w kwietniu 37 proc. (w marcu 26,2 proc.), a liczony w złotych wyniósł 10,1 proc.
– Lepsze wyniki w złotych to efekt silnego osłabienia kursu złotego z czwartego kwartału 2008 r. i pierwszego kwartału 2009 r. Dzięki temu poprawiła się sytuacja finansowa eksporterów, którym udało się utrzymać rynki zbytu – podkreśla Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku.
Ale z punktu widzenia wkładu eksportu do wzrostu gospodarczego kluczowa jest wartość eksportu, która nadal kształtuje się na poziomie znacząco niższym niż przed rokiem.
Saldo na rachunku obrotów bieżących wzrosło z 75 mln euro w marcu do 171 mln euro w kwietniu. Wynik jest lepszy od oczekiwań większości analityków i jednocześnie trzeci z rzędu miesiąc z nadwyżką. To wynik tego, że tempo spadku importu jest dużo większe, niż ma to miejsce w przypadku eksportu. – Utrzymywanie się bardzo niekorzystnej koniunktury w Europie w dalszym ciągu powoduje głęboki spadek eksportu, któremu towarzyszy jeszcze głębszy spadek importu, co wskazuje na słabość popytu krajowego – mówi Adam Antoniak, ekonomista BPH. – Poprawia się za to sytuacja w bilansie płatniczym Polski. W całym roku deficyt obrotów bieżących powinien wynieść już tylko ok. 2 proc. PKB – dodaje.
Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK, podkreśla, że silniejsza od oczekiwań obniżka obrotów handlowych nie wróży dobrze poziomowi aktywności gospodarczej w Polsce. – Niemniej głębsze załamanie importu niż eksportu pozytywnie wpływa na szacunek wkładu eksportu netto do PKB – wyjaśnia ekonomista.