Zdaniem analityków cena uncji złota nie utrzyma się jednak długo poniżej 1 tys. dol. Cały czas gospodarkę wzmacniają bowiem pakiety stymulacyjne, a stopy procentowe pozostaną niskie. Słaby będzie w przyszłości również dolar, co sugeruje, że dolarowe ceny surowców będą szły w górę. Niższy kurs dolara wynikać będzie także z tego, że do gospodarki powraca zaufanie i obniży się popyt na walutę amerykańską.

Zapotrzebowanie na złoto pochodzi teraz również z rynku indyjskiego. Monsun okazał się silniejszy, niż wcześniej tego oczekiwano, zbiory mają być dobre, więc i sezon ślubów powinien być udany. A wtedy popyt na kruszec gwałtownie rośnie. Indie są największym rynkiem złotej biżuterii, bo tradycyjnie już panna młoda wnosi do nowego domu w posagu złoto – w przypadku rozwodu też tylko złoto może ze sobą wynieść.

Pojawiły się również oznaki, że notowania ropy mogą rosnąć, bo i sytuacja w gospodarce się poprawia. Niemniej jest mało prawdopodobne, aby ceny surowca miały opuścić przedział 65 – 75 dol. za baryłkę, bo ropa w tej chwili zaczęła być na rynku traktowana raczej jako dobro inwestycyjne, a nie jako surowiec energetyczny. Wcześniej nawet cena na poziomie 65 dol. nie zachęcała inwestorów do kupowania. Szans na jej wzrost nie widzi również OPEC. Zdaniem Hakiba Chelila, algierskiego ministra ds. energii, ceny pozostaną zbliżone do obecnych co najmniej do końca roku.