– Dotychczas wpłynęło 11 wniosków na kwotę prawie 2 mln zł. Trzy z nich zostały rozpatrzone negatywnie, a pozostałe są w trakcie analizy – mówi Halina Wiśniewska, dyrektor departamentu wspierania przedsiębiorczości i innowacji w Banku Gospodarstwa Krajowego.
– Odrzuciliśmy trzy wnioski, ponieważ sytuacja firm, które starały się o gwarancje, nie pozwalała na przyznanie im finansowania.
Ponad 20 banków podpisało tzw. umowy indywidualne z BGK. O poręczenie czy gwarancję indywidualną mogą się starać wszystkie podmioty, które realizują projekty służące rozwojowi przedsiębiorczości. Minimalna wysokość indywidualnego poręczenia to 100 tys. zł, a maksymalna 10 mln euro. BGK może dać poręczenie 80 proc. wartości kredytu.
– W momencie tworzenia tego programu polska gospodarka wyglądała inaczej, banki bardzo ograniczyły swoją akcję kredytową. Dziś mamy inną sytuację – mówi Ireneusz Fąfara, prezes BGK. Sam przyznaje, że plany, które wówczas były przygotowywane, dziś nie mogą być aktualne. Według pierwotnych założeń na tego rodzaju pomoc BGK miała przeznaczyć 10 mld zł. Celem rządu było zwiększenie w ciągu kilku lat akcji kredytowej o 20 mld zł. To był jeden z filarów antykryzysowego planu rządu.
Bankowcy przyznają, że nie ma możliwości zrealizowania tego planu dzięki programowi poręczeń i gwarancji BGK. – Zainteresowanie programem nie jest duże. Do tego trzeba dodać to, że wielu przedsiębiorców nie ma o nim pojęcia – mówi szef departamentu kredytów korporacyjnych w jednym z banków. – Poprzednie programy, które prowadził BGK, sprawdziły się i były zdecydowanie mniej skomplikowane. Przedsiębiorcy nauczyli się ich. Teraz muszą zapoznawać się z nowymi rozwiązaniami. Potrzeba czasu, żeby się do nich przyzwyczaili.