Komisja Europejska przyjęła wczoraj częściowo postulaty Polski i ośmiu innych państw członkowskich, które przeprowadziły reformę emerytalną.
Zgodnie z tym, co zapowiadaliśmy we wtorek, Bruksela proponuje korzystniejsze zasady liczenia deficytu finansów publicznych i długu publicznego. – Przyjęliśmy argumenty dziewiątki i proponujemy dwa kanały uwzględnienia kosztów reformy emerytalnej – mówił wczoraj Oli Rehn, komisarz gospodarki i polityki pieniężnej.
Po pierwsze, przez pięć lat, metodą degresywną, koszty reformy będą odliczane od długu publicznego. Jeśli propozycja KE (musi zostać zatwierdzona 28 października przez Radę Europejską) wejdzie w życie od 1 stycznia 2012 r., to wtedy Polska będzie mogła odliczyć całość kosztów i nasz dług spadnie do ok. 40 proc. z prognozowanych 57 proc. PKB. To poniżej dopuszczalnego pułapu 60 proc. PKB.
W kolejnych czterech latach do odliczenia pozostanie odpowiednio: 80 proc., 60 proc., 40 proc. i 20 proc. kosztów reformy. Ułatwi to Polsce ewentualne wejście do strefy euro, bo dług liczony obecną metodą ma się w najbliższych latach niebezpiecznie zbliżać do granicy 60 proc. PKB. Pozwoli też na czasowe uniknięcie sankcji, gdyby ta granica została jednak przekroczona.
Drugą ulgą, tym razem wprowadzaną na stałe, jest uwzględnianie kosztów reformy w liczeniu deficytu sektora finansów publicznych, również na potrzeby wprowadzania ewentualnych sankcji czy wejścia do strefy euro. Obecnie kraj z deficytem powyżej 3 proc. PKB jest automatycznie obejmowany procedurą nadmiernego deficytu, która w konsekwencji może prowadzić do odebrania części unijnych funduszy (w przypadku krajów spoza strefy euro) lub nałożenia kar finansowych (w przypadku strefy euro).