7 proc. powyżej ceny wyznaczonej w ofercie publicznej, czyli po 35 dol. za akcję, wycenił rynek akcje General Motors w pierwszych minutach obrotu. W trakcie sesji akcje drożały nawet o 9 proc., by ostatecznie zyskać 3,6 proc. Udział państwa, które pożyczyło GM 50 mld dol., zmniejszył się za sprawą tej transakcji do 33 proc.
To największa jak dotąd oferta publiczna w USA (jej wartość to ponad 20 mld dol.). A niespełna półtora roku temu GM ogłosił bankructwo.
Prezydent Barack Obama wychwalał wczoraj wszystkich związanych z koncernem. Jego zdaniem jest to nie tylko sukces samego GM, ale i całego przemysłu samochodowego USA. GM spłacił już – pięć lat przed terminem i z odsetkami – ponad 7 mld dol. rządowych pożyczek. Po debiucie giełdowym rząd USA dostanie ponad 2 mld dol. ostatniej raty kredytu i ponad 10 mld dol. za część swoich akcji GM.
Kwota 20,1 mld dol., którą uzyskał koncern ze sprzedaży akcji po 33 dol. za sztukę, jest znacznie wyższa, niż wcześniej prognozowano. Analitycy szacowali, że nie uda się spółce z 102-letnią historią sprzedać akcji za więcej niż 26 – 29 dol. za sztukę.
To oznacza, że GM jest dziś wart ok. 63 mld dol. To wszystko jednak za mało, aby administracja mogła się wycofać ostatecznie z akcjonariatu spółki bez ponoszenia strat. Żeby tak się stało, akcje musiałyby kosztować po 49 dol. za sztukę.