Według ostatnich danych Eurostatu najwyższa inflacja dotyka Rumunii – w całym 2011 r. wyniosła ona aż 5 proc. Efekt jest taki, że chociaż teretycznie płace Rumunów rosną bardzo szybko, do ich kieszeni trafia znacznie mniej.
Jak wyliczył rumuński urząd statystyczny, w listopadzie (świeższych danych nie ma), nominalnie zarobki netto wzrosły aż o 8,3 proc., ale realnie już tylko o 4,7 proc.
Z kolei na Węgrzech, które także borykają się z drożyzną, płace w III kw. ub.r. wzrosły o 6 proc. Przy rocznej inflacji 3,9 proc. można szacować, że realne przeciętne podwyżki u naszych bratanków były nie wyższe niż 2 – 3 proc.
W Czechach w sektorze publicznym odnotowano spadek realnych wynagrodzeń w III kw. o 0,7 proc. – podał tamtejszy urząd statystyczny. Wśród pracowników sektora prywatnego było nieco lepiej, bo płace wzrosły po uwzględnieniu inflacji o 0,9 proc. W sumie w całej czeskiej gospodarce realny wzrost zarobków wyniósł 0,6 proc.
0,6 procent wynosi realny wzrost wynagrodzenia w Niemczech w trzecim kwartale 2011 r.