Dla porównania – zaplanowany w budżecie na 2012 r. deficyt całego polskiego budżetu państwowego ma wynieść 35 miliardów złotych. Według Zubkowa pieniądze te trafiają przede wszystkim na Cypr i Łotwę, ale także do innych krajów, w tym – Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Francji i do Hongkongu.
O należącym do Unii Europejskiej Cyprze jako miejscu przyjaznym dla Rosjan pisał niedawno brytyjski „Guardian". Na wyspie żyje na stałe 35–40 tys. Rosjan, a Limassol został nawet nazwany „Limassolgradem". Wydawany jest tam nawet tygodnik po rosyjsku, „Wiestnik Kipra". Tu swoją siedzibę ma bardzo wiele rosyjskich firm. Ponad 25 proc. depozytów bankowych i jedna trzecia zagranicznych inwestycji pochodzi z Rosji.
Nie wszystkich na wyspie to cieszy. – Na Cyprze prane są rosyjskie pieniądze. Cypr wykorzystywany jest przez rosyjską mafię – uważa prof. Hubert Faustmann z Uniwersytetu w Nikozji. Natomiast Łotwa, także członek UE, mająca granicę z Rosją i sporą rosyjską mniejszość, przez niektórych uznawana jest za europejskie centrum prania brudnych pieniędzy z Rosji.
– Przyczyny wypływania tak ogromnych środków z Rosji są rozmaite, choć ja mam poważne wątpliwości, czy przedstawiane szacunki co do ich wysokości są rzeczywiście prawdziwe. Główny powód jest taki, że Rosjanie najwyraźniej czegoś się boją i wolą swe pieniądze wywieźć za granicę – mówi znany rosyjski publicysta Dmitrij Babicz. Jego zdaniem nie musi wcale chodzić o ostatnie wydarzenia polityczne, serię antyrządowych demonstracji i rosnące niezadowolenie z rządów Władimira Putina. – Wpływ tego rodzaju wydarzeń jest raczej skromny – uważa.
Niemniej jednak kapitał wypływa z Rosji od lat. Rok temu szacowano, że w 2010 r. zniknęła z kraju podobna kwota. Sekretarz komisji Unii Celnej Siergiej Głazjew mówił i o „pomyłkach" prywatnych firm, i o „fikcyjnych operacjach z papierami wartościowymi". A eksperci wyliczali powody: za wysokie podatki, zły klimat dla inwestorów, korupcja i ryzyko polityczne.