Zapowiedź nacjonalizacji YPF

Pani prezydent Argentyny podjęła prawdopodobnie najgłupszą decyzję w swojej politycznej karierze - pisze Marek Magierowski

Publikacja: 21.04.2012 00:32

Ostatnie działania i zapowiedzi prezydent Argentyny Cristiny Kirchner postrzegane są jako wypowiedze

Ostatnie działania i zapowiedzi prezydent Argentyny Cristiny Kirchner postrzegane są jako wypowiedzenie zimnej gospodarczej wojny Hiszpanii

Foto: PAP/EPA

Hiszpania i Argentyna wyglądają dzisiaj jak dwaj chuderlawi gruźlicy, którzy zaczęli się okładać pięściami. Niegdyś zaprzyjaźnieni, związani historią i kulturą, mówiący tym samym językiem. Dzisiaj skłóceni na  śmierć i życie.

Oba kraje są w ciężkim kryzysie i ledwo zipią. Ostatnia rzecz, jakiej potrzebują, to gospodarcza wojna. Prezydent Argentyny Cristina Kirchner wypowiedziała ją Madrytowi, zapowiadając nacjonalizację energetycznego giganta YPF, należącego w 57 proc. do hiszpańskiego Repsolu. Rząd Mariano Rajoya był kompletnie zaskoczony tą decyzją – ani sam premier, ani jego ministrowie nie spodziewali się, że sojusznicze do niedawna państwo zdecyduje się na tak drastyczny krok, choć wcześniej pojawiały się już pogłoski o takiej możliwości.

Jaka rekompensata?

Cristina Kirchner otwiera kolejny front. Do niedawna głównym politycznym tematem w Buenos Aires były Malwiny, czyli, w brytyjskiej nomenklaturze, Falklandy. 30 lat po pamiętnej wojnie Argentyńczycy po raz kolejny upomnieli się o „swoje" wyspy. Co ciekawe, ich patriotyczne, buńczuczne pohukiwania zbiegły się w czasie z odkryciem w okolicach archipelagu ogromnych złóż ropy naftowej.

Tym bardziej trudno było oczekiwać ustępstw ze strony Londynu. Kirchner znalazła sobie zatem inny cel i inne źródło łatwego zysku: sprywatyzowany w 1999 r. koncern Yacimientos Petrolíferos Fiscales (YPF), który był swego czasu perłą w koronie tamtejszej gospodarki.

Główny inwestor – hiszpański Repsol – stanie się prawdopodobnie kolejną ofiarą populistycznej polityki pani prezydent. Kilka miesięcy temu rząd w Buenos Aires upaństwowił także tamtejsze fundusze emerytalne. Ale w przypadku Repsolu chodzi o jedną z najważ-niejszych i najpotężniejszych spółek naftowych na świecie, ósmą w klasyfikacji największych producentów ropy.

Nic dziwnego, że Hiszpanie są dzisiaj w szoku. Z miejsca zaprotestowali przeciwko deptaniu praw swojej firmy, przypominając, iż działania argentyńskiego rządu łamią nie tylko dwustronną umowę o ochronie inwestycji, ale także traktaty międzynarodowe. Gdy zaczęły krążyć plotki o zakusach Argentyńczyków, Antonio Brufau, prezes Repsolu, dobijał się do  Cristiny Kirchner, by uzyskać od niej stosowne wyjaśnienia. Bezskutecznie – pani prezydent ostentacyjnie go unikała. Repsol domaga się dzisiaj ponad 10 mld dol. rekompensaty, ale rząd w Buenos Aires już obwieścił, że dostanie figę z makiem.

Protestują Hiszpanie, protestuje Unia Europejska, a nawet Stany Zjednoczone, zaniepokojone ingerowaniem w wolny rynek. W Madrycie powstał nawet pomysł, by wyrzucić Argentynę z grupy G20, co jest o tyle zabawne, że Hiszpania sama do  G20 nie należy. Gabinet premiera Rajoya miał w piątek podjąć decyzję, jakie zastosuje sankcje: wstępnie zastanawiano się nad  wstrzymaniem importu argentyńskiego bioetanolu i soi.

Dwie skarbonki

Dla milionów Argentyńczyków YPF to nie tylko kura znosząca złote jaja, ale też narodowa ikona. Może nie tak znana i podziwiana jak Leo Messi, ale równie ważna dla ego argentyńskich przywódców i całego społeczeństwa. Zapowiedziana nacjonalizacja ma więc wymiar nie tylko biznesowy. Większość Argentyńczyków ucieszyła się na tę wieść, tym bardziej że chodzi o wyrwanie rodowych sreber z łap dawnej kolonialnej potęgi. YPF został sprzedany Repsolowi za czasów Carlosa Menema, który prywatyzował wszystko jak leci. Był to warunek Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który swoimi pożyczkami utrzymywał wówczas Argentynę przy życiu. Jak to jednak bywa w przypadku pospiesznej sprzedaży państwowych przedsiębiorstw (szczególnie w krajach latynoskich), nie wszystko odbywało się w  sposób transparentny. Kilka osób wzbogaciło się nieuczciwie, gdzieś wyparował milion dolarów, gdzie indziej dwa miliony. Dlatego Argentyńczykom słowo „prywatyzacja" kojarzy się bardzo źle, a słowo „nacjonalizacja" – zgodnie z zasadami logiki – całkiem dobrze.

Cristinie Kirchner łatwiej jest więc przykryć rzeczywiste powody zagrabienia udziałów Repsolu w YPF – wystarczy parę wzniosłych sloganów, garść uszczypliwych uwag na  temat „złodziejskiego" charakteru neoliberalizmu, by przekonać wyborców o słuszności tej decyzji. Jej rodacy nie muszą wiedzieć, że rząd nie ma już skąd brać pieniędzy na pokrycie bieżących potrzeb i że profity Repsolu posłużą teraz zatykaniu budżetowych dziur.

W ciągu ostatnich czterech lat inwestorzy wyprowadzili z ojczyzny tanga 75 mld dol. A rezerwy walutowe Argentyny wynoszą tylko 47 mld dol. i topnieją w zastraszającym tempie. Niezależność banku centralnego jest fikcją i rząd korzysta z jego zasobów jak ze skarbonki. Teraz będzie miał do dyspozycji kolejną.

Drogą Cháveza

Pani prezydent, wybrana  na drugą kadencję w październiku ub.r., jest wierną kontynuatorką ekonomicznej myśli Juana Peróna, trzykrotnego prezydenta Argentyny, który swoją etatystyczną polityką sprowadził dziesiątą potęgę globu do poziomu gospodarczej trzeciej ligi. Podobnie jak jej poprzednik, także

Cristina Kirchner wierzy w zbawczą moc państwa. Dlatego m.in. utrzymuje regulowane ceny energii, by „ulżyć" obywatelom. Ale przez to jej zużycie w Argentynie drastycznie się zwiększyło: w latach 2003 – 2010 konsumpcja ropy podskoczyła o 38 proc., a gazu o jedną czwartą (przy  średnim wzroście PKB ok.  7 proc.).

Upaństwowienie YPF przyniesie fatalne skutki dla gospodarki: historia Repsolu to przestroga dla zagranicznych koncernów, które będą patrzeć na to państwo z podejrzliwością. Jednym niemądrym pociągnięciem zostały zamrożone stosunki z  Hiszpanią – a przecież właśnie ten kraj jest największym inwestorem w Argentynie (15 mld euro w 2011 r.).

Wygląda na to, że Kirchner podąża tą samą drogą, którą wybrał wiele lat temu prezydent Wenezueli Hugo Chávez. Ale na końcu tej drogi są tylko zgliszcza, wściekłość i płacz.

Światowe reakcje na decyzje Buenos Aires

Parlament Europejski potępił decyzję Argentyny i wezwał Komisję Europejską do rozważenia posunięć odwetowych. Zaapelował o użycie „wszelkich dostępnych narzędzi w ramach WTO i G20". ? Prezes Banku Światowego Robert Zoellick skrytykował rząd Argentyny. – To błąd i symptom czegoś, czego powinniśmy się wystrzegać – gdy pod presją gospodarki kraje uciekają się do polityki, która wygląda bardziej na nacjonalizm, protekcjonizm. To nie czas, by igrać z ogniem, bo ostatecznie zaszkodzi to mieszkańcom Argentyny. Jaki inwestor przy zdrowych zmysłach włoży pieniądze w kraj, gdzie zabiera się prywatną własność? ? Tymczasem władze Argentyny zdecydowały się jeszcze przejąć YPF Gas, także kontrolowaną przez Repsola.

—afp, reuters, p.r.

Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu