Reklama
Rozwiń
Reklama

Biznes bierze górę nad chińsko-japońską wrogością

Chiny i Japonia zacieśniają współpracę gospodarczą. Ale nie rezygnują z przygotowań na wypadek wojny

Publikacja: 30.05.2012 03:37

Japoński nacjonalista Shintaro Ishihara mówi o planie zakupu spornych wysepek Senkaku/Diayou

Japoński nacjonalista Shintaro Ishihara mówi o planie zakupu spornych wysepek Senkaku/Diayou

Foto: AFP

Dwie największe gospodarki Azji zdecydowały się odłożyć na bok polityczne spory, aby ożywić wymianę handlową. Od 1 czerwca przeliczanie chińskich juanów na japońskie jeny i odwrotnie ma się odbywać bez pośrednictwa dolara. Transakcje finansowe będą łatwiejsze, szybsze, tańsze i na dodatek pozbawione ryzyka związanego ze zmianami kursu amerykańskiej waluty. W efekcie wymiana handlowa między obu krajami może jeszcze bardziej przyśpieszyć. Ale są też zagrożenia.

– Gospodarczo skorzystać mogą oba kraje, bo Japonia jest coraz bardziej uzależniona od eksportu do Chin, a Chińczycy potrzebują japońskiego know-how. Ale wśród Japończyków powszechne są obawy dotyczące intencji coraz potężniejszych Chin – mówi „Rz" dr Taku Tamaki, japoński ekspert z Uniwersytetu Loughborough.

Oba kraje pozostają nieprzejednanymi rywalami. Dla chińskich komunistów demokratyczna Japonia – kluczowy sojusznik USA w regionie – jest przeszkodą na drodze do zdobycia dominacji w Azji Południowo-Wschodniej. Mimo to współpraca gospodarcza między rywalami kwitnie.

W 2004 roku Chiny wyprzedziły Amerykę, stając się głównym partnerem handlowym Japonii. Rosnąca potęga Chin zaczęła jednak poważnie niepokoić władze w Tokio. Chiny nie tylko prześcignęły Japonię, stając się drugą największą gospodarką świata, ale także przeznaczają coraz większe środki na zbrojenia i szybko unowocześniają armię.

W efekcie Japonia przesunęła wojska z północy kraju, gdzie zostały rozmieszczone na wypadek konfliktu z Rosją, na południe, gdzie mają być gotowe na konfrontację z Chinami. Japonia wciąż ma jeden z największych budżetów wojskowych na świecie i dostosowuje armię do potencjalnego konfliktu, którego zarzewiem może się stać spór terytorialny o wysepki Senkaku/Diayou. W ostatnich latach wyraźnie wzrosła bowiem liczba japońsko-chińskich incydentów w ich pobliżu.

Cień na wzajemne relacje rzuca też historia. Japonia upokorzyła Chiny w czasie wojny 1894 – 1895, a potem w latach 1931 – 1945 prowadziła brutalną okupację chińskiego terytorium. Jej symbolem stała się rzeź w Nankinie, w czasie której Japończycy wymordowali od 50 tys. do 400 tys. ludzi.

– Japonia kilka razy przepraszała za przeszłość, ale dla Chin liczą się także współczesne zachowania. Np. to, że w japońskich podręcznikach do historii próbuje się wybielać przeszłość – mówi „Rz" prof. Steve Tsang, chiński ekspert z Uniwersytetu w Nottingham.

Reklama
Reklama

Jego zdaniem nie widać szans na poprawę wzajemnych stosunków. – Bliższa współpraca gospodarcza nie zmieni stanowiska żadnego z państw w sprawie spornych terytoriów – mówi prof. Tsang.

Podobnego zdania jest dr Taku Tamaki. – Nie sądzę, aby konflikt był nieuchronny, ale napięte stosunki będą się nadal  utrzymywać – ocenia ekspert.

Zdaniem wielu analityków rezygnacja z dolara w rozliczeniach to element chińskiej strategii, która ma uczynić z juana walutę międzynarodową. W przyszłości Chiny mogłyby rzucić wyzwanie euro i dolarowi.

– Do tego byłoby konieczne uwolnienie juana, ale chińskie władze wcale się do tego nie spieszą. Wolą kontrolować kurs waluty z korzyścią dla chińskiej gospodarki – przypomina prof. Tsang.

Dwie największe gospodarki Azji zdecydowały się odłożyć na bok polityczne spory, aby ożywić wymianę handlową. Od 1 czerwca przeliczanie chińskich juanów na japońskie jeny i odwrotnie ma się odbywać bez pośrednictwa dolara. Transakcje finansowe będą łatwiejsze, szybsze, tańsze i na dodatek pozbawione ryzyka związanego ze zmianami kursu amerykańskiej waluty. W efekcie wymiana handlowa między obu krajami może jeszcze bardziej przyśpieszyć. Ale są też zagrożenia.

– Gospodarczo skorzystać mogą oba kraje, bo Japonia jest coraz bardziej uzależniona od eksportu do Chin, a Chińczycy potrzebują japońskiego know-how. Ale wśród Japończyków powszechne są obawy dotyczące intencji coraz potężniejszych Chin – mówi „Rz" dr Taku Tamaki, japoński ekspert z Uniwersytetu Loughborough.

Oba kraje pozostają nieprzejednanymi rywalami. Dla chińskich komunistów demokratyczna Japonia – kluczowy sojusznik USA w regionie – jest przeszkodą na drodze do zdobycia dominacji w Azji Południowo-Wschodniej. Mimo to współpraca gospodarcza między rywalami kwitnie.

Reklama
Finanse
Wyprzedaż bitcoina jest oznaką szerszego niepokoju na rynkach globalnych
Finanse
Prognozy Goldman Sachs dla rynków na 2026 rok
Finanse
Walka o rosyjskie aktywa. Bruksela kontra Bruksela
Finanse
Niesolidny jak czterdziestolatek. Polacy w pętli zadłużenia
Materiał Promocyjny
Jak budować strategię cyberodporności
Finanse
Polacy czują potrzebę edukacji finansowej
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama