2,9 proc PKB w przyszłym roku to za optymistyczny wzrost

W przyszłym roku spowolnienie może być większe niż w tym. Ekonomiści coraz częściej mówią o potrzebie zmiany zbyt optymistycznych założeń do budżetu

Publikacja: 06.07.2012 02:26

2,9 proc PKB w przyszłym roku to za optymistyczny wzrost

Foto: Bloomberg

– Jeśli rządowy projekt budżetu na przyszły rok ma być konserwatywny, to bezpieczniejsza jest prognoza 2 proc. wzrostu PKB, a nie 2,9 proc., jak obecnie – uważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Jego zdaniem rewizja w dół założeń makroekonomicznych przyszłego budżetu jest bardzo prawdopodobna.

Także Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK, przyznaje, że coraz więcej wskazuje na to, iż zakładany przez rząd wzrost gospodarczy może być trudny do osiągnięcia.

Większość ekonomistów, z którymi rozmawiała „Rz", prognozuje, że sytuacja gospodarcza w przyszłym roku w Polsce może być trudniejsza niż w tym. Jednak ich zdaniem, jeśli Ministerstwo Finansów zdecyduje się na zmiany założeń budżetowych, to zrobi to jesienią.

– Polską gospodarkę czeka wyraźne spowolnienie, do ok. 2 proc. PKB w przyszłym roku –ocenia Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku. Jego zdaniem nie można liczyć na wzrost popytu wewnętrznego, a złoty nie powinien istotnie się osłabiać, nie będzie więc z tej strony wsparcia dla eksportu. –Spowolnienie dopiero nabiera tempa, na odbicie nie możemy liczyć wcześniej niż w połowie 2013 r. –uważa ekonomista.

Wczoraj Międzynarodowy Fundusz Walutowy podtrzymał prognozę wzrostu PKB na ten rok na poziomie 2,6 proc. i deficytu sektora finansów publicznych w wys. 3,1 proc. PKB. Ale obniżył prognozę dynamiki PKB w przyszłym roku do 3,0 proc. z 3,2 proc. i deficytu finansów publicznych do 2,5 proc. PKB z 2,8 proc. PKB.

Najbardziej pesymistyczne prognozy ma Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP, pomysłodawca funduszu inwestycyjnego Eurogeddon. Zakłada on, że gospodarka może w przyszłym roku otrzeć się o recesję. Zaznacza, że nie zmienił ostatnio prognoz, od dłuższego czasu spodziewa się wyraźnego osłabienia koniunktury. – Według Eurostatu od sześciu miesięcy nastroje konsumentów w Polsce są mizerne, w dwóch miesiącach mieliśmy ujemną sprzedaż detaliczną, czeka nas radykalne ograniczenie inwestycji publicznych – wymienia objawy słabnięcia gospodarki Rybiński. Spodziewa się coraz poważniejszych problemów w strefie euro, łącznie z bankructwem Hiszpanii i pogłębieniem spowolnienia we Włoszech.

Tak drastycznych prognoz nie ma Jakub Borowski, główny ekonomista Kredyt Banku (zakłada 2-proc. wzrost PKB w przyszłym roku), ale też nie jest optymistą. – Mamy coraz więcej sygnałów, że trudno będzie osiągnąć prognozowany przez rząd wzrost gospodarczy. Jednak rewizja założeń jest uzasadniona w sytuacji, w której takie prawdopodobieństwo byłoby wysokie – mówi Borowski. Dla niego takim momentem może być publikacja danych o koniunkturze w przetwórstwie przemysłowym i w usługach w strefie euro za drugi kwartał. –Dane z pierwszych trzech miesięcy mówią o spowolnieniu, gdyby podobne były za II kwartał, oznaczałoby to recesję – tłumaczy ekonomista.

Borowski zwraca uwagę na wypowiedź wiceministra finansów Jacka Dominika o potrzebie ratowania wzrostu gospodarczego nawet kosztem zmniejszania deficytu. – Do tej pory rząd konsekwentnie trzymał się planu konwergencji, teraz daje sygnał, że jeżeli doszłoby do znaczącego spowolnienia, to będzie mniej zdeterminowany do przestrzegania harmonogramu zmniejszania długu. Być może obniży go do 3 proc., a dalej będzie obniżał już wolniej – przewiduje ekonomista.

Na duże znaczenie danych makroekonomicznych  za II kw. zwraca też uwagę Rafał Antczak  z Deloitte. – Wyniki II kwartału pokażą, czy kształtuje się nowy trend spowolnienia i w jakim tempie – mówi. Jego zdaniem dla rządu ważne będzie nie tylko to, co dzieje się z eksportem i produkcją, ale też z popytem konsumpcyjnym. Antczak zwraca uwagę na taniejące surowce, co jest czynnikiem łagodzącym spowolnienie na świecie i u nas. Ale też zaznacza, że zmienny kurs złotego niweluje ten pozytywny czynnik, dlatego tak ważna jest stabilizacja kursu.

Jak podała PAP, Ludwik Kotecki, główny ekonomista MF, ocenia, że nie ma na razie podstaw do zmiany założeń do budżetu. – Wyniki gospodarki z ostatnich miesięcy są zgodne z tym, czego oczekiwaliśmy – zapewnił. Ale dodał, że we wrześniu, gdy resort będzie opracowywał budżet, przyjrzy się założeniom. – Jeśli będzie taka potrzeba, to zmienimy nasze prognozy – zapewnił.    —pap

prof. Dariusz Rosati, szef Sejmowej Komisji Finansów Publicznych

Wydaje się mało prawdopodobne, by rząd zmieniał założenia makroekonomiczne do przyszło- rocznego budżetu. Ale istnieje taka możliwość, wynikająca z zagrożeń związanych ze strefą euro. Mam nadzieje, że sytuacja będzie się stabilizować, ale nie mamy pewności, że przyjęte na ostatnim szczycie propozycje będą konsekwentnie realizowane. Nie wiemy, czy nie wydarzy się w Grecji albo w Hiszpani coś, co pogłębi spowolnienie w strefie euro. Gdyby w którymś z krajów wybuchła np. panika bankowa, to konsekwencje dla polskiej gospodarki będą znaczące.

Wzrost PKB kontra niski deficyt

Utrzymanie wzrostu gospodarczego jest ważniejsze od natychmiastowego cięcia wydatków i obniżenia deficytu poniżej 3 proc. PKB – powiedział wczoraj Jacek Dominik, wiceminister finansów, na konferencji poświęconej zarządzaniu gospodarczemu w UE. To wypowiedź zgodna z opiniami Komisji Europejskiej, która ostatnio uznała, że państwa nie tylko muszą oszczędzać, ale też prowadzić politykę prowzrostową. Dominik podkreślił, że polskie doświadczenia pokazują, iż taka taktyka się sprawdza – w czasie największego kryzysu Polska jako jedyny kraj w UE odnotowała wzrost PKB. W najbliższych latach głównym celem polityki finansowej państwa jest jednak walka z wysokim deficytem. Już w tym roku luka w sektorze finansów publicznych ma spaść do 2,9 proc. PKB z 5,1 proc. w ub. r., a do 2015 r. – do 1 proc. Mamy to osiągnąć przez zwiększenie dochodów, ale też zmniejszenie wydatków, w tym inwestycyjnych, co jak przyznaje rząd, obniży dynamikę PKB. „Naszym celem nadal jest deficyt 2,9 proc., nie zmieniamy planów w tym zakresie. Przyjęliśmy ostrożne założenie wzrostu gospodarczego na 2012 r., tj. 2,5 proc. przy założeniu spowolnienia w strefie euro – podkreśliła wczoraj w wypowiedzi dla „Rz" Małgorzata Brzoza, rzecznik resortu finansów.     –acw

– Jeśli rządowy projekt budżetu na przyszły rok ma być konserwatywny, to bezpieczniejsza jest prognoza 2 proc. wzrostu PKB, a nie 2,9 proc., jak obecnie – uważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Jego zdaniem rewizja w dół założeń makroekonomicznych przyszłego budżetu jest bardzo prawdopodobna.

Także Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK, przyznaje, że coraz więcej wskazuje na to, iż zakładany przez rząd wzrost gospodarczy może być trudny do osiągnięcia.

Pozostało 92% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli