Inflacja może nie spaść szybko

Cięcie stóp procentowych nie rozwiąże kłopotów polskiej gospodarki - mówi Radosław Bodys, główny ekonomista banku PKO BP

Publikacja: 21.08.2012 02:33

Inflacja może nie spaść szybko

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Rz: Najnowsze dane GUS pokazują, że produkcja wciąż rośnie, ale ekonomiści podkreślają, że przed nami gorszy okres w gospodarce.

Radosław Bodys:

Czekają nas prawdopodobnie trochę chudsze lata. Mamy trzy główne przyczyny osłabienia gospodarczego: ograniczenie inwestycji publicznych, słabszy wzrost za granicą i problemy branży budowlanej. Spodziewam się, zgodnie z przewidywaniami większości ekonomistów, że w drugiej połowie roku wzrost spowolni do 2,5 – 2 proc. PKB, podobnie może być w przyszłym roku. A to oznacza trudniejsza sytuację na rynku pracy i stopniowy wzrost bezrobocia.

- Ale w sprawie wysokości inflacji w przyszłym roku i tego jakie powinny być w Polsce stopy procentowe jest Pan w mniejszości?

- Uważam, że stopy procentowe są na poziomie, jaki odpowiada prognozom wzrostu gospodarczego i inflacji w przyszłym roku i – o ile dynamika wzrostu gospodarczego nie zaskoczy in minus - powinny być utrzymane na obecnym poziomie. Według ilościowych reguł polityki pieniężnej optymalny poziom stóp procentowych dla Polski to 4,5-5 proc. Dodatkowo gdy popatrzymy na główne przyczyny spowolnienia to wydaje się, że obniżenie stóp procentowych nie rozwiąże żadnego z tych problemów. Z powodu niższych stóp procentowych nie zwiększą się inwestycje publiczne, nie rozwiążą problemy z zatorami w budowlance, ani Włosi nie kupią więcej samochodów wyprodukowanych w Polsce.

Ponadto inflacja prawdopodobnie nie będzie spadała w tak szybkim tempie jak przewiduje to konsensus rynkowy Będzie się obniżała do końca roku do 3,0-3,5 proc.. Ale w przyszłym  roku może przestać spadać, a nawet może zacząć znowu rosnąć jeśli ceny surowców nie spadną. Od połowy czerwca pszenica podrożała o 45 proc. kukurydza – o 60 proc. a soja – o 30 proc. Ropa jest już droższa o 25 procent niż w drugiej połowie czerwca. W zależności od siły tych szoków inflacja może wzrosnąć od 0,3 do 1,0 pkt. Co więcej, NBP zwraca uwagę na, ryzyka związane z pakietem energetyczno-klimatycznym, którego wpływ na wzrost cen jest oceniany na od 0,3 – 1,5 pkt .proc. To stawia politykę pieniężną w skomplikowanym położeniu: z jednej strony słabszy wzrost, a z drugiej – podwyższona inflacja.

- Ale jeśli polityka pieniężna nie ma wielkiego wpływy na czynniki spowolnienia, nie wpłynie na obniżenie inflacji, to może –  jak uważają zwolennicy obniżania stóp procentowych, warto to zrobić ze względu na zwiększenie konsumpcji indywidualnej?

- Mamy słabnącą dynamikę kredytów, tylko, że problemem nie jest popyt na pożyczki, ani koszt kredytu, tylko podaż, która została ograniczona w wyniku działań regulacyjnych. Jeśli w sektorze bankowym kredyty konsumenckie spadają w tempie 2,5 proc. rocznie, a w parabankach – mimo oprocentowania przekraczającego 100 proc. w skali roku - rosną w tempie dwucyfrowym, pokazuje to, że mamy kłopoty związane z dostępnością kredytów bakowych, a nie z ich kosztem. Więc obniżka stóp procentowych znowu tego problemu nie rozwiąże. Niższe stopy obniżyłyby koszt istniejących kredytów gotówkowych, choć prawdopodobnie przyczyniłby się do osłabienia złotego. A to oznacza wyższe koszty obsługi kredytów walutowych i wyższa inflację.

- Podwyższona inflacja będzie dodatkowo pogłębiała spowolnienie?

- Tak, wysoka, podwyższona inflacja spowalnia wzrost. Każde zwiększenie inflacji to ubytek w dochodach realnych konsumentów I zmniejszenie konsumpcji. W ciągu ostatnich dwóch lat konsumpcja indywidualna spowolniła z ok 4  proc. do 2 proc. W dużej mierze był to skutek wzrostu inflacji, która podniosła się w tym czasie z ok 2 proc. na 4 proc. Dodatkowo mamy piąty rok inflacji powyżej celu i jeśli tak będzie w kolejnym, to pomimo spowolnienia, problemów gospodarczych, istnieje ryzyko „odkotwiczenia" oczekiwań inflacyjnych. Tak się dzieje na Węgrzech. Pomimo pięciu lat głębokiej recesji inflacja, ale też oczekiwania inflacyjne są tam dwa razy powyżej celu, oscylując między 5 a 6 proc.

- Jeśli nie polityka pieniężna, to co może złagodzić spowolnienie w Polsce? Mamy jakieś bezpieczniki, czy jesteśmy zdani na to co dzieje się w gospodarce światowej.

- Wysoka inflacja pomogła Polsce zmniejszyć deficyt z ponad 8 procent do – jeśli sprawdzą się prognozy w tym roku – poniżej 3,5 proc. PKB. Gdy spojrzymy na dekompozycję tego spadku to w 75 – proc. wynika on z wyższych dochodów, a w jednej czwartej z niższych wydatków. A z kolei wzrost dochodów w głównej mierze wynika ze wzrostu inflacji. Głównym  beneficjentem  wzrostu inflacji jest budżet państwa. Zaś głównym "poszkodowanym" - konsument. To jest transfer od konsumenta do budżetu. Tak się też stało w Polsce. I dlatego mamy niezłą sytuację deficytową, która daje pewną przestrzeń do działań stymulujących wzrost po stronie fiskalnej, choć oczywiście mamy ograniczenia związane z wysokim długiem publicznym.

- Więc?

-  Jeśli mamy szukać efektywnych rozwiązań wspomagających wzrost, przeciwdziałających przyczynom wewnętrznym spowolnienia, to polityka fiskalna może okazać się bardziej skuteczna niż polityka pieniężna. Na ograniczenia polityki pieniężnej w stymulowaniu gospodarki zwracał ostatnio uwagę Bank Rozliczeń Międzynarodowych (BIS). To są dylematy nad którymi trzeba się zastanawiać. Być może w przyszłym roku nadal lepiej ograniczać nakłady publiczne i poczekać z poluzowaniem fiskalnym na nową perspektywę finansową i kolejne wsparcie z Unii Europejskiej (nawet jeśli będzie mniejsze niż w ostatnich latach)? Tylko czy potem to poluzowanie będzie tak potrzebne jak teraz? Nie wiemy. To będzie zależało od skali spowolnienia.

- Skąd w takim razie tak wyraźny postulat by obniżać stopy?

- To taki automatyzm – mechaniczne przekładanie światowych trendów na warunki lokalne. „Wszyscy" obniżają, to my też powinniśmy. A to nie jest do końca uprawnione rozumowanie. Właściwy poziom stóp procentowych – w uproszczeniu – zależy od wzrostu gospodarczego i inflacji. Ilościowe reguły polityki pieniężnej, które te czynniki uwzględniają (np. reguła Taylora) sugerują zatem różne poziomy stóp procentowych dla poszczególnych gospodarek. Dla strefy euro optymalna stopa procentowa obecnie to 0-1proc., dla Polski 4,5-5 proc., dla USA minus 1-3 proc. (po uwzględnieniu programu QE stopy w USA są na poziomie ok. minus 2 proc.). Mamy obecnie taką sytuacje, że rynek rozpoznaje obecnie większość zagrożeń dla wzrostu gospodarczego, natomiast jednocześnie oczekuje dość optymistycznego scenariusza dla inflacji. Według naszych prognoz inflacja w przyszłym roku  może nie spadać tak szybko jak się oczekuje ze względu na szoki, o których powiedziałem.

- Kiedy stopy powinny być obniżone?

- Gdy przyspieszy spadek inflacji, albo gdyby okazało się, że gospodarka zwalnia bardziej gwałtownie, poniżej 2 proc. PKB. Teraz decyzje RPP mogły by mieć  większy wpływ na kurs złotego, niż na rynek kredytowy. Tylko nie wiadomo jak złoty by zareagował.

- Złoty jest wciąż mocny, przynajmniej względem euro, a kapitał  zagraniczny ma do nas coraz większe zaufanie. Czy pana zdaniem to rzeczywiście kwestia zaufania?

-  Silny napływ kapitału wynika z kilku czynników, jednym z nich jest stabilna - pomimo spowolnienia – sytuacja w Polce. Ale nie najważniejszym. Rentowności polskich obligacji (4,5-5 proc.) są atrakcyjne gdy popatrzymy na niskie stopy procentowe w świecie. Poza tym polityka pieniężna w świecie wygenerowała silny wzrost aktywów globalnych funduszy inwestycyjnych, co skutkuje tym, że by utrzymywać ten sam skład portfela, muszą one napływ środków alokować proporcjonalnie. Czyli jak patrzymy na zaangażowanie inwestorów zagranicznych w obligacje polskie, jako procent wyemitowanych papierów, to jest kreska rosnąca. Tak samo jest w Korei czy w Turcji. Ale jeśli patrzymy na to zaangażowanie, jako procent ich aktywów to, jest płaski wykres, a niekiedy nawet spadający. To pokazuje, że alokują napływające środki, by utrzymać pożądaną dywersyfikację geograficzną portfela. Jesteśmy w środku peletonu. Są takie kraje jak Niemcy, czy Szwajcaria, które mają najwyższe ratingi, ale zerowe stopy. Są inne jak Hiszpania gdzie rentowności są atrakcyjne ale i kraj jest „godzien" tych rentowności. I są takie jak Polska, gdzie rentowności są rozsądne nominalnie, a gospodarka nie stwarza poważniejszych zagrożeń, szczególnie w porównaniu z innymi. Rynki dały więc nam już wyższe ratingi bez podnoszenia ich poziomu. Dodatkowo dla globalnego funduszu operującego w świecie niemal zerowych stóp procentowych, pochwalenie się 4-5 proc. rentownością jest kuszące , a takie rentowności można osiągnąć tylko na rynkach wschodzących. Trudno sprzedać fundusz z rentownością 1 proc.

Rz: Najnowsze dane GUS pokazują, że produkcja wciąż rośnie, ale ekonomiści podkreślają, że przed nami gorszy okres w gospodarce.

Radosław Bodys:

Pozostało 98% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli