Najdroższym miastem świata pozostaje norweskie Oslo - wynika z badań analityków banku, którzy wyliczyli koszyki 122 najczęściej kupowanych produktów i usług. Warszawa z cenami i z zarobkami znajduje się wyraźnie w drugiej połowie skali, na miejscach od 50. w górę w rankingu, gdzie wszystkie dane wyliczono dla 72 miast.
Na Big Maca w Warszawie trzeba przepracować 36 minut, w Tokio o 25 minut mniej. Najdłużej na to najpopularniejsze danie sprzedawane w amerykańskiej sieci trzeba zapracować w Nairobi - aż 81 minut. Na iPhone Filipińczyk z Manili musi przepracować 20 razy dłużej, niż jego kolega zatrudniony w Zurichu, który po 22 godzinach jest w stanie nabyć ten jeden z najbardziej pożądanych na świecie gadżetów.
Najdłużej pracują Azjaci, najkrócej Francuzi z Paryża i Lyonu, ale i mieszkańcy stolicy Danii.
Nadal utrzymuje się wyraźna różnica w poziomie zarobków między Europą Wschodnią i Zachodnią. Naturalnie na wschodzie kontynentu jest znacznie taniej, według UBS średnio o 36 proc., ale nasze płace są 3,5 krotnie niższe, od tego, co zarabiają osoby zatrudnione na tych samych stanowiskach na zachodzie Europy. Analitycy podkreślają tutaj, że euro osłabiło się w stosunku do wszystkich walut wschodnioeuropejskich, poza rumuńskim lejem. Ten spadek kursu europejskiej waluty spowodował również obniżki cen w całym eurolandzie i jest tam (poza Luksemburgiem) taniej, niż w krajach, które utrzymały waluty narodowe.
Życie w Szwajcarii wyraźnie podrożało po tym, jak frank w czasie kryzysu finansowego został uznany za walutę godną największego zaufania. Bank Centralny Szwajcarii zrobił co mógł, aby wyhamować dalsze umacnianie franka, ale nadal przy kursie 1,2 CHF za euro w Szwajcarii jest bardzo drogo. Te ceny nie szokują, kiedy mierzy się siłę nabywczą gospodarstw domowych w tym kraju, która jest wyższa, niż w innych horrendalnie drogich metropoliach - Oslo i Tokio.