W ub.r. francuska gospodarka buksowała. Według prognoz ekonomistów, stagnacja przeciągnie się także na ten rok. W efekcie stopa bezrobocia, która już dziś sięga 10,6 proc. i jest najwyższa od 1999 r., będzie nadal rosła. Tymczasem Paryż nie może na to spowolnienie zareagować w tradycyjny dla siebie sposób – większymi wydatkami publicznymi. Pod względem strukturalnego (niezwiązanego z czynnikami cyklicznymi) deficytu budżetowego Francja ustępuje bowiem w eurolandzie tylko krajom pogrążonym w kryzysie fiskalnym. W ub.r. wskaźnik ten wyniósł około 3,3 proc. PKB. Dług publiczny przekroczył zaś 90 proc. PKB. To więcej niż np. w Hiszpanii.

Inwestorów sytuacja Francji na razie za bardzo nie martwi. Rentowność 10-letnich francuskich obligacji skarbowych oscyluje wokół 2 proc., niewiele powyżej historycznego minimum. Ale Paryż coraz lepiej rozumie, że jeśli nie zabierze się szybko za reformy, Francja może podzielić losy swojego południowo-zachodniego sąsiada. – Nie możemy po prostu czekać, aż wróci wzrost gospodarczy, musimy go poszukać – powiedział Hollande w wywiadzie, którego pod koniec ubiegłego tygodnia udzielił  publicznej telewizji. – Nie chcę jedynie uporządkować finansów publicznych, chcę pokazać, że możemy się nadal rozwijać – dodał.

Jak wyjaśnił, redukcja deficytu budżetowego będzie wymagała cięć świadczeń społecznych. Francuzi będą również musieli dłużej pracować, ale prezydent nie sprecyzował, czy podwyższy oficjalny wiek emerytalny (tuż po objęciu urzędu cofnął podwyżkę z 60 do 62 lat, którą wprowadził jego poprzednik). Hollande zapewnił natomiast, że nie planuje żadnych podwyżek podatków. Upiera się tylko przy 75-proc. stawce dla dochodów powyżej 1 mln euro, choć w ub.r. utrącił ją francuski Sąd Konstytucyjny. Paryż chce ten podatek lekko zmienić: to firmy mają go odprowadzać od milionowych pensji. Na pocieszenie biznes ma dostać pakiet deregulacyjny. Sugerował to niedawny raport zamówiony przez premiera Jean-Marca Ayraulta. Jego autorzy wskazywali, że wszędobylskie normy, dotyczące m.in. długości bagietek czy kolorystyki hotelowych schodów, obniżają konkurencyjność francuskich firm. Koszt egzekwowania ponad 400 tys. norm ocenili na 500 mln euro rocznie.