Takie przeświadczenie dominowało we wtorek na Wall Street, w pierwszym dniu trwającego do środy posiedzenia FOMC. Oczekiwano, że Fed potwierdzi, iż nie będzie kontynuował prowadzonych na obecną skalę działań stymulacyjnych. Jedynym znakiem zapytania był dokładny terminarz wygaszania polityki luzowania ilościowego, czyli comiesięcznego wykupu obligacji (obecnie 85 miliardów dolarów).

Wygaszanie przez Fed polityki luzowania ilościowego może oznaczać koniec trwającej od kilkunastu miesięcy giełdowej hossy. Indeks Standard & Poor's 500 zyskał w tym roku już prawie 25 proc. i jest na najlepszej drodze do uzyskania najlepszego wyniku w ostatniej dekadzie. Oprócz poprawiającej się sytuacji gospodarczej i coraz lepszych wyników spółek, motorem wzrostu są niskie stopy procentowe zniechęcające inwestorów do lokat bankowych oraz właśnie działania stymulacyjne Fed.

Większość analityków spodziewa się, że podczas grudniowego posiedzenia nie zapadnie jeszcze konkretna decyzja o zmniejszeniu skali wykupu obligacji. Fed powinien jednak wysłać klarowny sygnał, że wobec poprawy koniunktury gospodarczej i sytuacji na rynku zatrudnienia, zamierza w najbliższych miesiącach zmienić swoją politykę.

Niezależnie od terminarza Fed wycofywania się z działań stymulacyjnych Amerykanie nie wierzą w kontynuację giełdowej hossy. Tak przynajmniej wynika z najnowszego sondażu Associated Press-GfK. Tylko 14 proc. badanych uważa, że giełdy w USA odnotują w przyszłym roku znaczne wzrosty. Aż 40 proc. spodziewa się stabilizacji kursów, a niemal tyle samo (39 proc.) oczekuje w 2014 roku umiarkowanych spadków. Giełdowego krachu oczekuje 5 proc. badanych. Oceny Amerykanów są bardziej pesymistyczne od prognoz profesjonalnych domów maklerskich. Np. Merrill Lynch przewiduje, że w przyszłym roku S&P 500 wzrośnie o kolejne 13 proc. przekraczając psychologiczną barierę 2000 punktów, a Wells Fargo spodziewa się 7-procentowego wzrostu tego wskaźnika.

Tomasz Deptuła z Nowego Jorku