W Ministerstwie Skarbu Państwa trwają prace nad ustawą powołującą komitet nominujący członków rad nadzorczych państwowych spółek. Wybrane tak rady miałyby z kolei powoływać kompetentne zarządy.
Pomysł nie jest nowy – cztery lata temu do parlamentu trafił projekt ustawy w tej sprawie, przygotowany przez Radę Gospodarczą przy premierze. Wybory jednak przerwały prace. – Były spory polityczne na temat tego, kto ma powoływać członków komitetu. Czy mają zasiadać w nim na czas rządów zwycięzców kolejnych wyborów czy kadencyjnie – mówi jeden z polityków PO. – W końcu Grzegorz Schetyna przy wsparciu Waldemara Pawlaka zablokował prace nad projektem.
Mimo że dokument pod obrady Sejmu nie trafił, to ciągle można go znaleźć w wykazie dokumentów skierowanych do prac w parlamencie. Czytamy w nim, że powołanie komitetu przyczyniłoby się do uporządkowania sposobu wykonywania uprawnień Skarbu Państwa, wprowadzenia jednolitych zasad nadzoru, pozbawienia pracowników spółek prawa do wskazywania kandydatów na członków rad nadzorczych i zarządów w firmach z udziałem Skarbu Państwa. Dzięki komitetowi miała wzrosnąć efektywność oraz rentowność państwowych firm.
Więcej dla państwa
Pomysłodawcy projektu byli też przekonani o pozytywnym wpływie zmian na sektor finansów publicznych i budżet państwa. „Po pierwsze, skuteczniejszy nadzór właścicielski może oznaczać zwiększoną efektywność i rentowność spółek Skarbu Państwa" – czytamy w uzasadnieniu. Wskazuje przy tym nie tylko na wyższe wpływy z CIT – co będzie odczuwalne dopiero w dalszej perspektywie – ale też na wpływy z tytułu dywidend i wpłat z zysku jednoosobowych spółek Skarbu Państwa, przysługujących państwu jako właścicielowi. Po drugie, lepiej zarządzane i nadzorowane, a tym samym bardziej rentowne, efektywne i generujące dla właściciela zyski spółki byłyby atrakcyjniejsze dla potencjalnych inwestorów, co powinno podnieść konkurencyjność oferty prywatyzacyjnej, zwiększyć wartość sprzedawanych podmiotów i tym samym zapewnić wyższe wpływy z prywatyzacji. Wyliczono wówczas, że roczne koszty funkcjonowania komitetu nominacyjnego sięgałyby 650 tys. zł.
Minister skarbu Włodzimierz Karpiński chce osiągnąć podobne efekty, jednak projektu jeszcze nie ma – trwają dopiero prace koncepcyjne. Przyznaje, że oprócz komitetu nominacyjnego myśli też o przyszłym zarządzaniu spółkami, które pozostaną w gestii państwa. Możliwe tu są dwa scenariusze. W pierwszym ministerstwo wykonywałoby nadzór nad aktywami Skarbu Państwa we wszystkich branżach. Skończyłoby się więc myślenie, że górnictwo jest w resorcie gospodarki, a kolej – w resorcie infrastruktury. Scentralizowanie aktywów w jednym resorcie umożliwiłoby ujednolicenie standardów. W drugim scenariuszu MSP stałoby się wyspecjalizowaną agencją, która sprawuje nadzór nad blisko 20 kluczowymi spółkami, mającymi służyć realizacji polityki państwa.