Po I półroczu wartość polskiego eksportu do krajów Europy Środkowo-Wschodniej, liczona w euro, była o 12,5 proc. niższa niż rok wcześniej – podał wczoraj Główny Urząd Statystyczny. To znaczne pogorszenie w stosunku do I kwartału, gdy sprzedaż na rynki wschodnie zmniejszyła się o 4,2 proc.
– Dna tych spadków na razie nie widać. Do końca roku mogą być jeszcze większe – komentuje Piotr Bartkiewicz, analityk mBanku.
O prawdziwym załamaniu można mówić w przypadku sprzedaży na Ukrainę, która po sześciu miesiącach tego roku jest aż o 26,4 proc. niższa niż rok temu. Coraz gorzej wygląda też handel z Rosją. O ile po I kwartale spadek wyniósł ok. 7 proc., o tyle po dwóch kwartałach był już prawie dwa razy większy – 10,7 proc.
Dotychczas główną przyczyną spadków sprzedaży na wschodnie rynki było załamanie się tamtejszych gospodarek. Ukraiński PKB ma skurczyć się w tym roku o 6,5 proc., a rosyjski o co najmniej 1,8 proc. (to szacunki sprzed nałożenia na ten kraj sankcji gospodarczych).
– Ukraina jest praktycznie w stanie wojny. Mało kto myśli o inwestycjach czy zakupach konsumpcyjnych, a to właśnie tego typu dobra w sporych ilościach sprzedawaliśmy do tego kraju – mówi Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE. Chodzi np. o dobra trwałego użytku typu meble, sprzęt AGD, telewizory, komórki itp.