W kontrolowanej przez Kreml gospodarce McDonald's ze swymi 438 restauracjami rozsianymi po wielkim terytorium Rosji był celem naturalnym. Restauracje z logiem w kształcie dwóch złotych łuków są symbolem zachodniego kapitalizmu. Media przypominają także, że McDonald's padł ofiarą kontroli fitosanitarnych, które "przypadkowo" zbiegły się z nałożeniem sankcji na Rosję przez Zachód. Nie pomogło nawet to, że wszystkie produkty wykorzystywane w McDonald'sie są rodzimego pochodzenia. "Nie ma wątpliwości, że są to polityczne działania związane z sytuacją na Ukrainie – uważa Aleksis Rodzianko, prezes Amerykańskiej Izby Handlowej w Rosji, cytowany przez portal Voice of America – pytanie tylko, czy jest to jednorazowe uderzenie, czy początek dłuższej kampanii". Jako przykład podaje m.in. badania fitosanitarne whisky Jack Daniels, która nagle zaczęła zawierać szkodliwe substancje.
Wśród narażonych na ponowne szykany firm Voice of America wymienia inne amerykańskie sieci: Starbucksa, KFC, Pizzę Hut i Burgera Kinga, które w Rosji są kontrolowane przez notowaną na warszawskiej GPW spółkę AmRest. "Uważnie obserwujemy wydarzenia na scenie międzynarodowej, aby dostosowywać nasze działania do zmieniającej się sytuacji i minimalizować ryzyko" – zapewnia inwestorów prezes AmRest Henry McGovern.
Z kolei według analityków Societe Generale, cytowanych przez Bloomberg BusinessWeek najbardziej na ewentualnych próbach ograniczenia działalności przez Kreml ucierpiałyby takie wielkie koncerny jak BP , British American Tobacco, BASF, Carlsberg, Coca-Cola, Alstom oraz E.ON.
Amerykański "Newsweek" przypomina jednak, że Rosjanie utrzymywali dobre relacje z zachodnim biznesem jeszcze za czasów ZSRR. Pierwsza restauracja McDonalda została otwarta jeszcze w okresie rządów Michaiła Gorbaczowa. Niezależnie od politycznych kryzysów w ZSRR i Rosji funkcjonowały na przykład zakłady PepsiCo.
Bloomberg BusinessWeek cytuje także raport analityków ING, z którego wynika, że już obecnie obowiązujące sankcje mogą kosztować Unię Europejską 130 tys. miejsc pracy, w tym 23 tys. w Polsce. Straty USA mają być już dużo mniejsze – tylko 12 tys. miejsc pracy i spadek obrotów handlowych o około 1,7 mld dol.