Produkcja w chińskich w fabrykach zwiększyła się w sierpniu o 6,9 proc. (licząc rok do roku), podczas gdy średnia prognoz analityków mówiła o jej zwyżce o 8,8 proc. W ubiegłym miesiącu jej wzrost był najmniejszy od 2008 r. (nie licząc danych ze stycznia i lutego, zaburzonych przez długie świętowanie chińskiego Nowego Roku). To podsyca obawy przed spowolnieniem gospodarczym w Chinach. Kiepskie dane z ChRL przyczyniły się w poniedziałek do umiarkowanych spadków na wielu europejskich giełdach, a także do zniżek cen ropy.
Dane o sierpniowej produkcji nie są pierwszym dzwonkiem ostrzegawczym. O spowolnieniu w chińskiej gospodarce świadczył już choćby spadek wartości nowych kredytów w ChRL w zeszłym miesiącu aż o 40 proc. W sierpniu doszło też do zmniejszenia produkcji prądu o 2,2 proc. – pierwszego od maja 2009 r.
Wielu ekonomistów spodziewa się więc, że bez poważnych działań stymulacyjnych ze strony rządu i banku centralnego Chinom nie uda się osiągnąć w tym roku docelowego tempa wzrostu PKB wyznaczonego na 7,5 proc. Ekonomiści Australia & New Zealand Banking Group prognozują, że PKB wzrośnie w 2014 r. o 6,5–7 proc. Barclays i RBS niedawno obniżyły swoje prognozy do 7,2 proc.
Kluczowe będzie to, czy rząd premiera Li Keqianga zdecyduje się na jakąś formę minipakietu stymulacyjnego. Na to dotychczas liczyła spora część inwestorów. – Rynek był wcześniej nazbyt podekscytowany nadziejami na nowy pakiet stymulacyjny, a rząd chce zmniejszyć te oczekiwania i jednocześnie podkreślić swoje przesłanie dotyczące reform – wskazuje Kevin Lai, ekonomista z Daiwa Capital Markets. Jego zdaniem chińskim władzom bardziej zależy na polepszeniu jakości wzrostu gospodarczego. – Oni nie potrzebują już wzrostu dochodzącego do 8–9 proc. Gdyby usunąć warstwę przyrostu PKB związaną z korupcją, nadmiernymi mocami produkcyjnymi oraz bańką na rynku nieruchomości, to wzrost gospodarczy prawdopodobnie wyniósłby około 5 proc. – uważa Lai.
—hk