Reklama
Rozwiń

Bogaci uciekli biednym

Różnice w zamożności Polaków nie zmniejszają się, bo rośnie rozwarstwienie na wsi. Zbyt dużo mamy niedochodowych mikrogospodarstw.

Publikacja: 09.10.2014 01:11

Różnice w zamożności Polaków nie zmniejszają się, bo rośnie rozwarstwienie na wsi. Zbyt dużo mamy ni

Różnice w zamożności Polaków nie zmniejszają się, bo rośnie rozwarstwienie na wsi. Zbyt dużo mamy niedochodowych mikrogospodarstw.

Foto: Bloomberg

Poziom nierówności dochodów nie zmienia się w Polsce już od trzech lat – wynika z najnowszej publikacji GUS „Budżety gospodarstw domowych w 2013 r.". Współczynnik Giniego, który jest jednym z najpopularniejszych mierników tego zjawiska, wyniósł w 2013 r. 33,8 pkt, podobnie jak w 2012 i 2011 r.

Winne rolnictwo

Wyrównywanie nierówności dochodowych jest jednym z celów polityki społecznej, więc brak poprawy może być odbierany jako nieefektywność podejmowanych przez rząd działań, np. podnoszenie płacy minimalnej czy świadczeń socjalnych.

To, że współczynnik Giniego nie spada, wynika przede wszystkim z sytuacji w rolnictwie. Nie dość, że dochody gospodarstw domowych rolników od lat są najbardziej zróżnicowane, to jeszcze te różnice zaczęły się w ostatnich latach pogłębiać. W 2013 r. wyniosły 59,9 pkt, podczas gdy w 2010 r. – 53,3 pkt.

– Rozwarstwienie jest tym mniejsze, im bardziej liczna jest tzw. klasa średnia, czyli grupa osób, których dochody nie są ani bardzo niskie, ani bardzo wysokie. Tymczasem właśnie w rolnictwie grupa średniaków jest nieliczna – wyjaśnia Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK.

Wciąż liczna jest grupa malutkich, praktycznie nieprzynoszących dochodów gospodarstw rolnych.

– W tym samym czasie rośnie liczba prawdziwych producentów rolnych, którzy prowadzą de facto duże przedsiębiorstwa. Przepaść między tymi grupami mieszkańców wsi jest ogromna – dodaje Kaczor. Według danych GUS, w 2013 r. mieliśmy 501 tys. gospodarstw o powierzchni do 5 hektarów, czyli 35 proc. wszystkich. W 2010 r. stanowiły one także 35 proc.

Wciąż z przywilejami

– Gdyby dochodowe zróżnicowanie w rolnictwie spadło, można by liczyć na spadek wskaźnika Giniego dla ogółu Polaków – uważa Kaczor.

Na to jednak się nie zanosi.

– W Polsce nikomu nie zależy, by zmniejszać liczbę „małych" rolników – uważa Dariusz Winek, główny ekonomista BGŻ. – Nikt nie chce np. zlikwidować przywilejów, które dziś zachęcają Polaków, by być pseudorolnikami.

Chodzi m.in. o niskie składki na ubezpieczenia społeczne w KRUS w porównaniu z ZUS, czy brak opodatkowania rolniczych dochodów. – Brakuje też efektywnych zachęt do konsolidacji w tym sektorze, a renty strukturalne nie przyniosły oczekiwanych efektów – dodaje Winek.

Trudno o akceptację

Wśród pozostałych grup gospodarstw domowych w 2013 r. współczynnik Giniego delikatnie spadł w porównaniu z 2012 r., choć nie dotyczy to rencistów. W sposób najbardziej zauważalny obniżył się w grupie pracujących na własnych rachunek.

Najmniejsze różnice są wśród emerytów – współczynnik Giniego wynosi tylko 23,9 pkt. Jego spadek może być wynikiem przeprowadzonej w 2012 r. kwotowej waloryzacji emerytur.

– Spadek w tych grupach to dobry objaw, ale trzeba pamiętać, że nierówności dochodowe wciąż są w Polsce dosyć wysokie – podkreśla prof. Elżbieta Kryńska z Uniwersytetu Łódzkiego. – I trudno w tej sytuacji o akceptację społeczną.

Wykluczenie ?w dostępie do usług

W odczuciu Polaków różnice między zarobkami, a nawet wysokościami emerytur, są ogromne, a do tego różnice w skrajnych grupach zamożności rosną. W 2013 r. średni dochód na osobę w 20 proc. gospodarstw domowych będących w najgorszej sytuacji materialnej wynosił 403 zł (mniej niż w 2012 r.), w grupie zaś 20 proc. najlepiej uposażonych – 2727,7 zł na osobę więcej niż 2013 r. W tej drugiej grupie dochody były w 2013 r. 6,8 razy większe niż w tej pierwszej, w 2012 r. dysproporcje były nieco mniejsze.

– Silne rozwarstwienie jest poważnym problemem ekonomicznym i społecznym. Można liczyć, że będzie malało wraz ze wzrostem gospodarczym, ale państwo też ma wpływ na te procesy, choć ograniczeniem są możliwości finansów publicznych. Można podnieść wszystkie emerytury czy zasiłki do 4 tys. zł, ale budżet państwa tego nie wytrzyma – mówi prof. Kryńska. – Ograniczone możliwości państwa powodują, że proces wyrównywania jest bardzo powolny.

– Duże rozwarstwienie dochodowe w Polsce, jest niebezpieczne, ponieważ w jego wyniku pojawiają się nowe obszary zróżnicowań: dostęp do pracy, kultury i – przede wszystkim – do edukacji i ochrony zdrowia. Ci, którzy mają więcej pieniędzy, mogą kupić lepsze usługi – podkreśla prof. Stanisława Golinowska z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Z punktu widzenia polityki państwa ważne jest wyrównywanie dochodów – to kwestia spokoju społecznego, współpracy między ludźmi. Ale równie istotna powinna stać się polityka równego dostępu do usług publicznych. Dla budowy kapitału i zaufania społecznego to najistotniejsza kwestia.

Ryszard Bugaj, ekonomista

O społeczeństwach, w których rozwarstwienie dochodowe nie przekracza granicy nierówności społecznych, można mówić, gdy współczynnik Giniego jest niższy niż 25 pkt. Tymczasem w Polsce przekracza on 30 pkt, czyli jest dosyć wysoki, co pokrywa się z odczuciami społecznymi. Ponad 90 proc. Polaków ocenia, że nierówności są zbyt duże, a przede wszystkim – niezasłużone. Wysokie dochody osiągane np. przez kadrę menedżerską wysokiego szczebla, także w spółkach publicznych, postrzegane są jako niemające uzasadnienia w zdolnościach, umiejętnościach czy poniesionych nakładach pracy. To bardzo istotne opinie, na ich podstawie budowane są oceny całego systemu politycznego. Duże nierówności są też jedną z przyczyn niewielkiego zaufania społecznego w Polsce.

Polska w środku stawki

Nierówności dochodowe w Polsce są niższe niż średnia dla krajów UE – wynika z badań Eurostatu, unijnego urzędu statystycznego. Współczynnik Ginniego dla Polski w 2013 r. wyniósł 30,9 pkt (różni się od tego podawanego przez GUS ze względu na różnice w metodologii) i delikatnie spada z roku na rok.

Najniższy poziom dysproporcji można zaobserwować w Słowenii, Szwecji i Czechach: poniżej 25 pkt, najwyższy – w Hiszpanii i na Łotwie: powyżej 35 pkt (dane za 2012 r.). Do  krajów, gdzie rozwarstwienie jest wyższe niż w Polsce, należą także Wielka Brytania, Portugalia, Grecja, Włochy i kraje nadbałtyckie. Lepiej niż u nas jest m.in. w Niemczech, Finlandii i na Słowacji.

– Nierówności dochodowe są przede wszystkim funkcją gospodarczego rozwoju, poziomu dobrobytu społeczeństwa i stopnia liberalizacji gospodarki – uważa prof. Elżbieta Kryńska z Uniwersytetu Łódzkiego.

Średnio dla całej Unii Europejskiej nierówności w latach 2008–2012 pozostawały na prawie tym samym poziomie. W 12 krajach różnice się zmniejszyły, a w pozostałych – wzrosły. Liderami w obniżaniu dysproporcji w dochodach są Rumunia, Bułgaria, Litwa i Islandia. W takich krajach jak Węgry, Słowacja i Dania różnice zaczęły rosnąć, choć wciąż są na stosunkowo niskim poziomie.

Transfery socjalne (z wyłączeniem emerytur) odgrywają ważną rolę w zmniejszaniu nierówności – twierdzi Eurostat. Bez transferów rozwarstwienie byłoby większe we wszystkich krajach. Transfery socjalne największy wpływ mają w Irlandii (obniżenie różnic aż o 35 proc.), Wielkiej Brytanii i Hiszpanii, a najniższy w Czechach, na Słowacji i w Słowenii.

Poziom nierówności dochodów nie zmienia się w Polsce już od trzech lat – wynika z najnowszej publikacji GUS „Budżety gospodarstw domowych w 2013 r.". Współczynnik Giniego, który jest jednym z najpopularniejszych mierników tego zjawiska, wyniósł w 2013 r. 33,8 pkt, podobnie jak w 2012 i 2011 r.

Winne rolnictwo

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Finanse
Listy zastawne: klucz do tańszych kredytów mieszkaniowych?
Finanse
Otwarcie na dialog, czekanie na konkretne działania
Finanse
Putin gotowy na utratę zamrożonych aktywów. Już nie chce kupować boeingów
Finanse
Donald Trump wybiera nowego szefa Fed. Kandydat musi spełniać podstawowy warunek
Finanse
Holistyczne spojrzenie na inwestora