To główny wniosek z raportu „Analiza i ocena wpływu na procesy budowlane i inwestycyjne projektu ustawy wzmacniającej narzędzia ochrony krajobrazu", opracowanego przez Centrum im. A. Smitha.
Jak zauważają eksperci Centrum, podstawowym błędem jest to, że nowe regulacje w niej zostały skupione w jednym akcie prawnym, a dotyczą zmian aż w dziesięciu ustawach. Brak jest też precyzyjnych definicji. Wśród tych budzących wątpliwości znalazła się m.in. ta dotycząca krajobrazu priorytetowego czy dominanty krajobrazowej, które mogą się przyczyniać do subiektywnego i bardzo uznaniowego podejścia do tych kwestii.
Najważniejsze jest jednak to, że – jak wskazują autorzy raportu – projekt ustawy krajobrazowej nie przewiduje uproszczeń w skomplikowanym i długotrwałym procesie budowlanym, bo nie eliminuje żadnej z barier utrudniających sporządzanie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego.
Skutkiem tego – jak zauważa prezes Instytutu Jagiellońskiego Marcin Roszkowski – mogą być trudności z uzyskaniem pozwoleń na wszelkie inwestycje z wyjątkiem tych w rozbudowę sieci elektroenergetycznych, które zostały wyłączone z pojęcia dominanty krajobrazowej. Uważa, że nowe regulacje uderzą głównie w energetykę wiatrową oraz samorządy, które nie dość, że zostaną pozbawione wpływów rozwoju farm na ich terenie, to jeszcze będą musiały ponieść dodatkowe koszty wynikające z konieczności przeprowadzania audytów krajobrazowych. – Przy takich przepisach nawet postawienie elektrowni jądrowej będzie wymagało kolejnej specustawy – zaznacza Roszkowski.
Iwona Śledzińska-Katarasińska, przewodnicząca sejmowej komisji zajmującej się ustawą, przekonuje jednak, że prace zmierzają do racjonalizacji zapisów. – Mamy już uzgodnione kwestie dotyczące reklam, a także prawie zamkniętą kwestię związaną z audytem. Przed nami ustalenie zagadnień dotyczących dominanty krajobrazowej – wylicza posłanka. Ale na pytanie, kiedy budzące kontrowersje regulacje wejdą w życie, nie odpowiada precyzyjnie. Mówi jedynie, że w grudniu powinno mieć miejsce drugie czytanie.