Komisja Europejska zaapelowała do państw członkowskich o przesłanie do końca kwietnia zrewidowanych krajowych planów odbudowy, które uwzględniałyby też zamiar sięgnięcia po dodatkowe pożyczki z unijnego funduszu odbudowy gospodarki po pandemii. Polska takiego nie przesłała, ale w liście przekazanym KE rząd sygnalizuje chęć sięgnięcia po dodatkowe środki. Polsce przysługuje 24 mld euro dotacji i 35 mld euro pożyczek (6,8 proc. dochodu narodowego brutto z 2019 roku). Początkowo poprosiliśmy o całość dotacji i 11,5 mld euro kredytów, co zostało uwzględnione w uzgodnionym z KE i zaakceptowanym przez unijną Radę polskim KPO. Pieniądze z niego nie są ciągle przekazywane, bo Polska nie zrealizowała tzw. kamieni milowych wymagających reformy sytemu dyscyplinarnego dla sędziów. Odpowiednia ustawa, która uwzględnia zmiany wymagane przez Brukselę, została odesłana przez prezydenta Andrzeja Dudę do rozpatrzenia przez Trybunał Konstytucyjny. Ale niezależnie od tego, Polska na wszelki wypadek prosi o nowe pożyczki na kwotę 23 mld euro. Oznacza to, że chce w całości wykorzystać przysługującą jej pulę. Na ostateczną deklarację ma - według unijnego rozporządzenia - czas do końca sierpnia.
Czytaj więcej
UE przeznaczy pół miliarda euro na wsparcie producentów amunicji, żeby zwiększyli produkcję na potrzeby Ukrainy.
Skoro będą nowe pieniądze, to Polska będzie też musiała przesłać zrewidowany KPO, który uwzględni inwestycje z tych dodatkowych pożyczek, w tym na program transformacji energetycznej. Zrewidowany plan może też wprowadzać zmiany w zaakceptowanych już planach inwestycyjnych. KE uznała bowiem, że zmieniona w wyniku wojny na Ukrainie sytuacja gospodarcza, a szczególnie konieczność dokonania dużo szybszych zmian w energetyce, może wymagać zmian w dotychczasowych planach. Muszą one być jednak uzasadnione tą nową sytuacją. I nie ma mowy o renegocjacji tzw. super kamieni milowych, czyli w przypadku Polski tych dotyczących sądownictwa.
KE zaapelowała o przesłanie tych zrewidowanych planów do końca kwietnia, ale nie jest to termin nieprzekraczalny. Bruksela zwraca po prostu uwagę, że zrewidowane plany muszą przejść tę samą procedurę legislacyjną co oryginalne KPO. To oznacza najpierw negocjacje z Komisją Europejską, potem jej rekomendację dla Rady, i decyzję Rady. I musi to nastąpić do końca roku. zatem im szybkie plany znajdą się w Brukseli, tym więcej będzie czasu na ich analizę i ewentualne poprawki.