Wprawdzie dane za ostatni kwartał po części zostały sztucznie wyśrubowane przez jednorazowy efekt zwiększonych zakupów wyrobów tytoniowych (przed podwyżką akcyzy od 1 stycznia 2008 r.), nie zmienia to jednak obrazu zadziwiająco dobrej kondycji słowackiej gospodarki. Dane odsezonowane mówią o zwiększeniu PKB w IV kw. o 9,7 proc., a 2007 r. zamknął się ponaddziesięcioprocentowym wzrostem gospodarczym. W I kw. 2008 r. oczekiwać można wyraźnego (korekcyjnego) spowolnienia dynamiki PKB, jednak w średnim okresie wzrost powinien pozostać silny (7 – 8 proc. rocznie) mimo pogarszającej się koniunktury na świecie. Charakterystyczne, że tak wysokiemu wzrostowi słowackiej gospodarki nie towarzyszą na razie napięcia inflacyjne o podwyższonej skali. Podczas gdy fala inflacji rozlewa się po całej Europie, Słowacji udawało się do tej pory względnie utrzymywać ceny w ryzach. W grudniu zharmonizowany 12-miesięczny wskaźnik inflacji HICP wyniósł w tym kraju zaledwie 1,9 proc., tymczasem w Polsce – 2,6 proc., w Czechach – 3,0 proc., w Bułgarii – 7,6 proc., na Węgrzech – 7,9 proc., a na Łotwie aż 10,1 proc. Wprawdzie inflacja, jak wszędzie, przyspieszyła w ostatnich miesiącach 2007 r., jednak jej stopa na tle innych gospodarek regionu wydaje się pozostawać pod kontrolą. Inflacja bieżąca CPI w styczniu 2008 r. wzrosła na Słowacji do 3,8 proc., jednak w Polsce było to już 4,3 proc., w Czechach – 7,5 proc., w Bułgarii – 12,5 proc., na Łotwie zaś aż 15,8 proc. Mimo optymistycznej wymowy powyższych danych dla słowackiej gospodarki nie ma stuprocentowej pewności, że w 2009 r. miejscowa korona zastąpiona zostanie euro, jak planują rząd i bank centralny w Bratysławie.

Słowacja spełnia kryteria z Maastricht, jeśli jednak inflacyjny spokój zostanie zmącony (co jest nie tylko niewykluczone, ale też prawdopodobne), powtórzyć się może kazus Litwy sprzed dwu lat.

Jeżeli globalna presja na wzrost cen w najbliższym czasie nie ustąpi, Słowacja jako mała rozwijająca się gospodarka nie będzie w stanie się jej oprzeć, co może przekreślić szanse na wejście do strefy euro w przyszłym roku. Per analogiam gospodarki krajów bałtyckich, dziś przegrzane i borykające się z ogromną nierównowagą, przed dwoma laty też nazywano prymusami i pewniakami do przyjęcia wspólnej waluty...