Taki wzmożony audyt ma w przyszłości uchronić Brukselę i pozostałe państwa Wspólnoty przed niespodziankami, jakie sprawiła w ubiegłym roku Grecja.
– Krajowe dane finansowe muszą podlegać większej kontroli – uznała wczoraj Komisja Europejska i opowiedziała się za umożliwieniem weryfikacji danych i prognoz finansowych nadsyłanych przez kraje członkowskie do Brukseli. W ten sposób chce wykluczyć możliwość ukrywania złej sytuacji finansów publicznych. – Nie wiem, na jakiej zasadzie są akceptowane dane nadsyłane do Eurostatu z lokalnych ośrodków statystycznych, ale sądzę, że jakaś współpraca w tym zakresie istnieje – wyjaśnia Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale. – Z pewnością jednak po wpadce Grecji widać, że trzeba podjąć kroki uwiarygodniające przekazywane wyliczenia. Janecki przypomina, że Grecja oszukiwała już w momencie przyjmowania jej do UE. – Sądziłem, że po tamtym wypadku sprawa została załatwiona, dlatego bardzo się zdziwiłem, że historia znów się powtórzyła – stwierdził ekonomista SG. Rząd Grecji dotąd utrzymywał, że stan krajowych finansów publicznych jest stabilny, nagle pod koniec 2009 roku podwyższył prognozy deficytu finansów publicznych z 3,7 do 12,5 proc. Okazało się między innymi, że wydatki na publiczną służbę zdrowia były o 2,7 mld euro większe, niż podawano wcześniej.
– KE wróci do swej propozycji, odrzuconej przez kraje członkowskie w 2005 roku, która daje unijnemu urzędowi statystycznemu kompetencje audytu w podejrzanych przypadkach – zapowiedział na konferencji prasowej unijny komisarz ds. gospodarczych i walutowych Joaquin Almunia. – Jeśli pojawią się uzasadnione wątpliwości co do wiarygodności danych, będzie trzeba je sprawdzić, i to w tej instytucji, która jest źródłem danych, a nie w tej, która je przekazuje do Brukseli. Almunia zaznaczył, że audyt Eurostatu miałby miejsce rzadko i wyłącznie w wyjątkowych sytuacjach. – Nie codziennie, nie cały czas, pod pewnymi warunkami – wyjaśnił komisarz. Przypomnijmy, że przed pięcioma laty Rada nie chciała dać Eurostatowi nowych uprawnień, między innymi ze względu na konieczność ponoszenia dodatkowych kosztów z tym związanych. Oczywiście teraz się tego nie uniknie. Szwedzki minister finansów Anders Borg od razu przyznał, podobnie zresztą jak inni szefowie finansów, że takie rozwiązanie oznacza koszty nie tylko dla Grecji, ale także dla całej Europy. Jednak gwałtowne rewizje statystyk – co miało miejsce w przypadku Grecji – podważają zaufanie nie tylko do kraju, którego rzecz dotyczy, ale także unijnej waluty.
W przyjętych wnioskach końcowych ministrowie "27" wyliczyli, co Grecja ma zrobić, by odzyskać wiarygodność. Rząd grecki już wcześniej zapowiedział cięcia wydatków socjalnych, reformę podatków i oszczędności w sektorze publicznym.