Rząd w ten sposób przetestował odbiór przez rynek zapowiadanych reform. – Nastroje wyraźnie się poprawiły po zapowiedziach kolejnych posunięć oszczędnościowych – mówił Michiel De Bruin, który pomaga w zarządzaniu greckim długiem za pośrednictwem F&C Investments.
Emisja miała miejsce tuż po ogłoszeniu przez premiera Jeorjosa Papandreu dodatkowego ograniczenia wydatków na kwotę 4,8 mld euro, czyli ok. 2 proc. PKB. Premier kolejnymi cięciami i obniżkami płac w sektorze publicznym oraz podwyżkami podatków konsekwentnie odwraca reformy wprowadzone przez swojego ojca Andreasa. Zaplanował m.in. 30-proc. cięcia bonusów wypłacanych pracownikom sektora publicznego. Pod nóż poszły także wydatki na szkolnictwo. Podniesiono zaś VAT oraz ceny wyrobów tytoniowych i alkoholu.
– Ze swojej strony zrobiliśmy niemal wszystko, teraz kolej na Europę – powiedział premier ministrom. – To historyczna chwila dla UE – dodał. Te wszystkie nowe posunięcia mają dziś zostać zatwierdzone przez parlament, w którym partia Papandreu ma większość dziesięciu miejsc.
Reformy spotkały się z protestami Greków, choć badania opinii publicznej pokazują, że większość popiera reformę finansów, którą odkładano przez całe lata. Przeciwnicy zmian są jednak bardzo widoczni.
Wczoraj związkowcy z PAME stowarzyszeni z Grecką Partią Komunistyczną zajęli budynek Ministerstwa Finansów w Atenach – owinęli go transparentami wzywającymi Greków do powstania – i inne rządowe instytucje. Zablokowane były także ulice w centrum Aten. Zastrajkowali nauczyciele, którym rząd obniżył płace.