WIG20 na zakończenie wczorajszej sesji osiągnął poziom 2853,44 punktu, co w porównaniu z zamknięciem z wtorku oznacza 0,15 proc. na plusie. Zdaniem analityków świadczy to o uspokojeniu sytuacji, choć przebieg notowań w ciągu dnia tak w Polsce, jak i na świecie wcale do spokojnych nie należał.
Indeksy największych giełd szybowały w dół, i to nawet po 5 proc. Oczy inwestorów zwrócone były na Amerykę, a tam Dow Jones tracił na początku sesji nawet 250 pkt. Powodem były słabe wyniki kwartalne i prognozy spółek. – Nic dziwnego, skoro Motorola ogłosiła, że koryguje prognozę kwartalnego zysku o 84 proc. w dół – ocenia Piotr Kuczyński, analityk Xeliona.
– Jednocześnie pojawiły się obawy, iż wtorkowa decyzja Fed obniżająca stopy w USA o 0,75 pkt proc. nie zdoła uratować gospodarki przed recesją i tym samym potrzebne są kolejne cięcia stóp procentowych – dodał Marek Rogalski, główny analityk First International Traders DM SA. – Rynek spodziewa się, iż dojdzie do nich już za tydzień, podczas planowanego posiedzenia 30 stycznia. Do tego czasu jednak myślę, że rynki lekko się podniosą.
Analityk zwraca uwagę na inne niebezpieczeństwo – Fed stał się już zakładnikiem rynku, przez co może mu bardziej zaszkodzić, niż pomóc. Z tego zdają sobie chyba sprawę przedstawiciele pozostałych banków centralnych, którzy wbrew plotkom nie zdecydowali się wczoraj na nadzwyczajne obniżki stóp procentowych.
– Uważam, że teraz będziemy mieli do czynienia z grą nerwów pomiędzy EBC a inwestorami, ale nie sądzę, aby ten pierwszy się ugiął – twierdzi Rogalski. – Pierwszych decyzji o cięciu stóp w eurolandzie można się spodziewać dopiero po wakacjach. Merrill Lynch w ogłoszonym wczoraj raporcie sprzed podwyżki postulował obniżenie stopy federalnej do 1 proc. Fed ma możliwości cięcia stóp i dał już sygnał, że będzie z nich korzystał. Z drugiej strony jednak – jak podkreśla Piotr Kuczyński – może się uciec do planu B i rozpocząć rozmowy z największymi bankami, które muszą być zainteresowane podjęciem działań mających na celu podniesienie rynku.