Nie leczyć dżumy cholerą

Pan Skrzypek na stanowisku prezesa NBP i przewodniczącego RPP jest dużym problemem. Z góry było zresztą wiadomo, że tak będzie. Głęboki kryzys, jaki wstrząsa bankiem centralnym po roku jego prezesury, jest tylko jaskrawym tego potwierdzeniem – pisze główny ekonomista PRB

Publikacja: 29.01.2008 02:19

Chciałbym jednak wyraźnie zaznaczyć, że nie jestem zwolennikiem wszczęcia przez polityków procedury impeachmentu, która miałaby doprowadzić do usunięcia ze stanowiska urzędującego obecnie szefa banku centralnego.

Dlaczego? Najważniejsza przyczyna jest taka, że stworzony w ten sposób precedens mógłby skutecznie podkopać instytucjonalną pozycję banku centralnego w systemie politycznym i gospodarczym kraju. Skuteczniej niż niekompetentne kierownictwo. A pozycję instytucjonalną buduje się dłużej niż trwa sześcioletnia kadencja jednego prezesa.

Gwarancja niezależności, nieusuwalność z urzędu w okresie kadencji, to podstawy, na których wspiera się pozycja ścisłego kierownictwa banku i członków Rady Polityki Pieniężnej. Tylko na bazie takich gwarancji możliwe jest zbudowanie reputacji banku jako ośrodka prowadzącego politykę pieniężną niezależnie od bieżącego zapotrzebowania polityków, dokonujących co jakiś czas wyboru na stanowiska w banku i Radzie Polityki Pieniężnej.

Odwołanie pana Skrzypka, którego pozycję gwarantuje nie tylko ustawa o Narodowym Banku Polskim (art. 9), ale również konstytucja (art. 227), w obecnych uwarunkowaniach, mogłoby nastąpić wyłącznie w drodze orzeczenia Trybunału Stanu (inne z czterech przyczyn skrócenia kadencji, ujęte enumeratywnie w przepisach, nie wchodzą bowiem w rachubę).

Oznacza to przy próbie impeachmentu oddanie decyzji o losach szefa banku centralnego w ręce prawników wiodących długotrwałe, kazuistyczne spory, niezrozumiałe i drugorzędne z punktu widzenia opinii publicznej. Spór prawny o głowę szefa NBP, wspierany sprzecznymi opiniami ekspertów, spadłby natychmiast na poziom politycznego magla.

Spór prawny o głowę szefa NBP, wspierany sprzecznymi opiniami ekspertów, spadłby natychmiast na poziom politycznego magla. Zostałby sprymityzowany i nagłośniony jako akt odwetu na ludziach IV RP. Idea niezależności banku ległaby w gruzach

Zostałby skrajnie sprymityzowany i świadomie nagłośniony jako akt odwetu na ludziach IV Rzeczypospolitej. Idea niezależności banku ległaby w ten sposób w gruzach. W żadnym wypadku nie dałoby się jej bowiem obronić w sposób niebudzący wątpliwości wśród co najmniej części wyborców.

Bank centralny, który dziś jest jeszcze poza czystą polityką w wydaniu polskim, znalazłby się raptem w samym jej epicentrum. NBP dołączyłby do wielu innych instytucji publicznych, których obsada personalna tak głęboko dzieli dziś Polaków. Wciągnięcie NBP w sferę podziału wpływów politycznych byłoby wielkim nieszczęściem.

Spór zainicjowany w kierownictwie banku przez pana Skrzypka niszczy tę instytucję. Jestem tu skrajnym pesymistą. I nie sądzę, żeby udało się temu zapobiec. Nie oznacza to jednak, że nie obroni się polityka pieniężna. A to jest najważniejsze. Pan Skrzypek nie ma na jej jakość decydującego wpływu. Bo nie ma bezpośredniego wpływu na Radę Polityki Pieniężnej, która – jeśli tylko tego chce – potrafi go zawsze przegłosować (co wielokrotnie udowadniała). Wobec erozji struktur banku, RPP będzie zapewne zmuszona w swej pracy opierać się w coraz większym stopniu na ekspertach zewnętrznych. Ale taki scenariusz był już przecież brany pod uwagę zaraz po politycznej nominacji pana Skrzypka. Ta nominacja, nieznajdująca żadnego uzasadnienia merytorycznego, została jednak zatwierdzona przez Sejm. Nieprecyzyjne przepisy, które (jak w art. 227 pkt. 5 konstytucji) wymagają, by członkowie RPP “wyróżniali się wiedzą z zakresu finansów”, nie formułują takiego wymogu wprost wobec kandydata na przewodniczącego Rady. Albo też (jak ustawa o NBP) w ogóle milczą na temat kryteriów kompetencji wymaganych od szefa banku centralnego. Jest to bez wątpienia skandal. Ale tego skandalu nie należy obchodzić na drodze wywoływania jeszcze większego skandalu.

Próba impeachmentu urzędującego prezesa NBP przebiegałaby, bez wątpienia, w atmosferze gigantycznego skandalu, którego echa wykraczałyby poza granice Polski. Bank przetrwa pięcioletnią kadencję niekompetentnego prezesa i dobranych przez niego specjalistów. Polityka monetarna będzie w tym czasie prowadzona w sposób odpowiedzialny przez kompetentną Radę Polityki Pieniężnej drugiej i – trzeba wierzyć – trzeciej kadencji. I to jest dla gospodarki najważniejsze. Nie leczy się dżumy cholerą.

Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu