Ciekawie kształtują się zarobki w firmach międzynarodowych w poszczególnych regionach naszego kraju – wynika z raportu firmy doradczej Mercer za 2007 rok. Choć wciąż najlepiej na tym tle wypada stolica, to na poziomie stanowisk wykonawczych (m.in. pracownicy fizyczni) różnice w zarobkach między regionami Polski się zacierają.

– W produkcji w niektórych regionach wynagrodzenia były nawet wyższe niż w Warszawie – mówi Dariusz Dmowski z Mercera. Szala zaczyna przeważać na korzyść stolicy od stanowiska specjalisty. I tak w przypadku niższej i średniej kadry kierowniczej w Warszawie są one o 30 – 40 proc. wyższe niż w innych częściach kraju. Najbardziej zauważane dysproporcje dotyczą wyższej kadry kierowniczej. W Warszawie dyrektor zatrudniony w międzynarodowej firmie zarabia przeciętnie nawet o 52 proc. więcej niż w Łodzi. Na tych szczeblach najwyższe pensje oferuje branża farmaceutyczna, a dosyć niskie są one w produkcji.

Okazuje się jednak, że przeciętnie Polak zarabia więcej niż Czech czy Węgier. Widać to zwłaszcza na stanowiskach kadry kierowniczej. – Kierownik zarabia w Polsce o 25 – 27 proc. więcej niż na Węgrzech i o 20 proc. więcej niż w Czechach. W przypadku dyrektora jest to odpowiednio 31 i 25 – 26 proc. – informuje Dmowski.

Nasze zarobki są jednak dużo niższe niż w krajach Europy Zachodniej. To może zachęcać np. polskich inżynierów do szukania pracy w Niemczech. Nasz sąsiad otworzył rynek dla tego zawodu z początkiem listopada 2007 r. – Inżynierowie zarabiają 3,5-krotnie więcej w Niemczech niż w Polsce – mówi Dmowski.

Firmy robią wiele, aby sprostać wyzwaniom stawianym przez rynek pracy. Mercer odnotował choćby większe zainteresowanie programami emerytalnymi. W ubiegłym roku taki plan miało 28 proc. międzynarodowych przedsiębiorstw. Na tle innych krajów to niewiele. W Czechach prowadzi je 59 proc. firm, w Niemczech 88 proc., a w Wielkiej Brytanii aż 98 proc. Ponad połowę planów oferowanych przez firmy badane przez Mercera to pracownicze programy emerytalne.