Reforma bez oszczędności

Resort finansów ma już projekt zmian w finansach publicznych. Nowelizacja ustawy ma być gotowa do końca czerwca – dowiedziała się „Rzeczpospolita”

Aktualizacja: 28.04.2008 04:11 Publikacja: 28.04.2008 03:24

Elżbieta Suchocka-Roguska

Elżbieta Suchocka-Roguska

Foto: PARKIET

Wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska zdradza “Rzeczpospolitej” założenia przygotowywanej w resorcie reformy finansów publicznych. – Chcemy zlikwidować gospodarstwa pomocnicze, ale pozostawić zakłady budżetowe tam, gdzie dobrze spełniają swoje zadania i są potrzebne. Przyjrzymy się też zadaniom wykonywanym przez agencje – poinformowała wiceminister. Jej zdaniem niektóre z agencji powinny zostać zlikwidowane, ale z uwagi na to, że np. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa jest agencją płatniczą, tak się nie stanie.

– W tej sytuacji zweryfikujemy zadania, które ona wykonuje, i być może niektóre z nich przekażemy w inne ręce bądź zlikwidujemy, jeśli będzie to możliwe – wyjaśniła Suchocka. – Zastanowimy się też, czy fundusze celowe będą funkcjonować w dotychczasowej formule i czy zadania realizowane przez instytucje inne niż jednostki objęte budżetem mogą funkcjonować jako agencje – wyjaśniła.

Dodała, że fundacje nie będą podlegać reformie, ponieważ ich działalność reguluje inna ustawa.

Poza tym reforma będzie miała na celu zmiany w dochodach i wydatkach państwa. Jednak nie będzie to zależało wyłącznie od decyzji ministra finansów. Główną rolę w przygotowaniu projektu ustawy odegrają resorty zdrowia i rolnictwa, które muszą zgłosić zmiany racjonalizujące ich wydatki.

Suchocka-Roguska przyznała, że bazą dla przygotowywanych rozwiązań jest projekt ustawy o finansach publicznych przedłożony przez rząd premiera Jarosława Kaczyńskiego. Była minister finansów Zyta Gilowska obiecywała jednak oszczędności rzędu 1 proc. PKB w ciągu dwóch – trzech lat od przeprowadzenia reformy. – My o oszczędnościach nie mówimy. Uważam, że w pierwszym okresie trzeba się liczyć raczej z kosztami – wyznała wiceminister.

Zdaniem prof. Jerzego Osiatyńskiego z Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN to nie reforma, ale konsolidacja. – Podoba mi się, że resort nie chce już hurtowo likwidować wszystkich zakładów budżetowych. To rozsądne, aby najpierw przyjrzeć się ich zadaniom – stwierdził ekonomista.

– Na przykład zakłady przywięzienne przyuczające młodociane osoby do zawodu są jak najbardziej potrzebne i nie sądzę, aby teraz ktoś chciał je likwidować. Byłbym też ostrożny z likwidacją Funduszu Ubezpieczeń Społecznych czy Funduszu Pracy – mówi. – Można się najwyżej zastanowić nad zasilaniem FUS z podatków, a nie ze składek, które bezpośrednio obciążają koszty pracy.

Profesor Osiatyński wierzy, że Elżbieta Suchocka-Roguska, która zna finanse państwa od lat, nie będzie wykonywała żadnych pochopnych posunięć. Jedyny problem, jaki widzi, to fakt, że politycy mogą chcieć więcej.

Główny ekonomista Pekao SA Andrzej Bratkowski uważa, że mówienie o 10 – 12 mld zł oszczędności od początku było konfabulacją. – Wprawdzie te same zadania można realizować mniejszymi kosztami, ale to daje może 10 proc. oszczędności, czyli góra kilkadziesiąt milionów złotych – szacuje ekonomista. – W reformie nie można więc upatrywać głównego narzędzia do szukania oszczędności. Sceptycznie jest też nastawiony do likwidacji różnych podfunduszy. – One mają niestety tendencje do odrastania, bo każda instytucja chce mieć własny budżet – mówi Bratkowski.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki e.glapiak@rp.pl

Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem