– Mamy dwa przesłania, o których powie Donald Tusk podczas niedzielnego szczytu UE w Brukseli – zapowiada minister Michał Boni. – Pierwsze dotyczy pojawiającego się w UE protekcjonizmu, wobec którego Komisja Europejska jest trochę bezradna. Drugie to przekonanie Europy, że rozszerzenie strefy euro zapewni szybszą stabilizację gospodarczą całego regionu.
O zwołaniu nadzwyczajnego szczytu poświęconego pogarszającej się sytuacji ekonomicznej w krajach UE zdecydowano 10 lutego. Ma odpowiedzieć na pytanie, jak wspólnie zmniejszyć skutki kryzysu.
Zdaniem Boniego szczególnie ważne jest głośne sprzeciwianie się protekcjonizmowi, jaki pobrzmiewa w niektórych wypowiedziach unijnych polityków. – Jeśli Europa zamknie się na innych, to jej obrzeża – także kraje spoza UE – przepadną. A cały kontynent przegra z resztą gospodarczego świata – tłumaczy.
Z opinią tą zgadzają się ekonomiści i przedsiębiorcy. – Nowe kraje UE przystępowały do Wspólnoty, by likwidować bariery, a nie by budować je na nowo – zauważa prof. Elżbieta Adamowicz z SGH. A Jan Karwowski, największy w kraju eksporter borówki amerykańskiej, dodaje: – Jeśli zgodzimy się na taką politykę niektórych krajów, to na zawsze znajdziemy się na straconej pozycji.
Karwowski przyznaje, że trochę mu żal, iż gdy tylko pojawiły się oznaki kryzysu, szefowie niektórych krajów UE tak łatwo zapomnieli o idei solidarności europejskiej. – Okazuje się, że najbliższe jest im zawołanie: ratuj się, kto może – mówi przedsiębiorca i dodaje, że gdyby to od niego, eksportera, zależało, to wprowadziłby euro w Polsce już od jutra.