Szefowie kontratakują. Siedmiu państwowym korporacjom niezależnie od sytuacji rynkowej, nic złego stać się przecież nie może.

W korporacjach lądują na wysoko opłacanych stołkach byli wysocy państwowi urzędnicy. Np. Rosnano (skupia przemysł badawczy i nanotechnologi) kieruje były wicepremier Anatolij Czubajs. Rosatomem (zakłady i elektrownie atomowe) były premier Siergiej Kirienko. Były towarzysz premiera Putina w KGB Siergiej Czemiezow trzyma w ręku Rostechnologie (243 fabryki w większości zbrojeniowe, ponad 340 tys. ludzi).

W ministerstwie spraw wewnętrznych pracował Aleksandr Turbanow dyrektor generalny korporacji Agencja Ochrony Oszczędności (prowadzi sanację upadających banków prywatnych); a dyplomatą i naczelnikiem w ministerstwie spraw zagranicznych był Siergiej Dmitrjew prezes Wnieszekonombanku. Jest jeszcze Olimpstroj (buduje obiekty na Soczi 2014) i Fundusz Reformowania Budownictwa Komunalnego. Do tej pory to, ile zarabiał prezes czy członkowie zarządu, nie miało w korporacjach związku z wynikami firmy. Teraz płaca ma być podzielona na część bazową, pakiet socjalny (tu wchodzi np. staż pracy) oraz premię stałą i zmienną. Te ostatnia ma być głównym składnikiem poborów i zależeć od efektów korporacji. Im lepsze, tym premia wyższa i odwrotnie.

Do tej pory top-menadżerowie zarabiali do 750 tys. rubli (ok. 25 tys. dol.) miesięcznie. Najwyższe płace są w najbardziej zadłużonych Rostechnologach oraz w najmłodszej korporacji Olimpstroj. Menadżerowie nie zamierzają jednak żegnać się z wysokimi poborami bez walki. Zamówili w agencji Ernst&Young porównanie ich wynagrodzeń z zarobkami w koncernach prywatnych i bankach. Jak napisały Wiedomosti, z porównania wyszło, że na państwowym szefowie dostają nawet dwa razy mniej.

Prezes dużego banku zarabia w Rosji średnio do 2 mln rubli (64 tys. dol.), a holdingu przemysłowego - 850 tys. rubli (27,5 tys. dol.). Tam jednak nawet połowa pensji powiązana jest z wynikiem firmy.