W kraju zaczynało już brakować paliwa, kłopoty z zatankowaniem samolotów wystąpiły na lotnisku Charles de Gaulle w Paryżu, bo protestujący przeciwko reformie emerytur zablokowali rafinerie. We Francji strajkowało w piątek 12 rafinerii tak na południu, jak i na północy kraju.
Jak twierdzą związkowcy jest to protest przeciwko wprowadzanej przez rząd reformie emerytalnej, która podnosi wiek z 60 na 62 lata od kiedy można dostać jakąkolwiek emeryturę, oraz z 60 na 65 lat, kiedy ma być wypłacana emerytura całkowita.
Władzom udało się jednak wczoraj po południu odblokować niektóre z nich — w pobliżu Bordeaux i Clermont Ferrand. Jak powiedziała rzeczniczka największego koncernu naftowego Francji, teraz pojawiły się problemy z logistyką (strajkują również koleje), niż z dostępem do magazynów. Rząd w każdej chwili jest gotów udostępnić strategiczne rezerwy.
W sobotę pracownicy chcą uziemić samoloty Air France. zaś w najbliższy wtorek, 19 października w przeddzień ostatecznego głosowania reformy w Senacie ma ponownie stanąć większość kraju, tak jak to było 4 dni temu. Do strajku gotowi są dołączyć się także kierowcy ciężarówek, którzy już w przeszłości blokowali magazyny z żywnością, powodowali gigantyczne korki blokując drogi międzynarodowe. Maxime Dumont, sekretarz generalny CFDT przekonywał wczoraj, że Francuzi nie mają innego wyjścia, jak wprowadzanie takiej dezorganizacji życia, bo inaczej „rząd nic nie zrozumie”. Z kolei prezydent Sarkozy i premier Fillon twierdzą, że nie cofną się pod naciskami i nie zrezygnują z reformy, bez której za kilka lat mogą się załamać francuskie finanse publiczne.
Francuzi strajkowali już przez 24 dni w roku 1995, kiedy to udało im się ostatecznie uniemożliwić jakiekolwiek zmiany w systemie emerytalnym. Teraz mają nadzieję osiągnąć to samo.