Trzy miesiące mają hiszpańskie firmy na ujawnienie wszystkich zatrudnionych. Jeśli tego nie zrobią, zapłacą karę. Rząd Jose Luisa Zapatero wziął się za czarny rynek. Wczoraj odpowiednia ustawa została uchwalona w parlamencie.
Nielegalna gospodarka w Hiszpanii szacowana jest przez związek poborców podatkowych Gestha na prawie 23 proc PKB i w UE znajduje się za Grecją (25 proc.) na 2. miejscu razem z Włochami. Friedrich Schneider, profesor ekonomii z uniwersytetu w Linz uważa, że jest to 19 proc.
To posunięcie ma pomóc w ruszeniu z miejsca hiszpańskiej gospodarki, oraz zwiększenie dochodów państwa, które z trudem wychodzi z dwuletniej recesji, ma wysoki deficyt finansów publicznych, a stopa bezrobocia w I kwartale wyniosła 21,3 proc, o 1 pkt procentowy więcej, niż w ostatnim kwartale 2010.
— Nie chodzi nam o to, co firmy robiły w przeszłości, ale teraz domagamy się ujawnienia prawdziwego zatrudnienia, a jednocześnie oczekujemy zwiększenia dochodów państwa mówił minister pracy, Valeriano Gomez. Podkreślił, że te trzy miesiące to czas, jaki mają firmy na uczciwe rozliczenie się z państwem. — Żadnej amnestii nie będzie — podkreślił.
Jednakże po tych trzech miesiącach za każdego nielegalnie zatrudnionego pracownika hiszpańskie firmy będą musiały płacić kary. Już teraz rząd zapowiada zaostrzenie kontroli przez inspektorów z Ministerstwa Pracy.