Od stycznia 2012 r. pracownicy zatrudnieni na pełen etat i otrzymujący najniższe wynagrodzenie za pracę mogą liczyć na podwyżkę – miesięcznie sięgnie ona 114 zł (w 2011 r. wzrost wyniósł zaledwie 69 zł). Zgodnie z decyzją rządu płaca minimalna wzrośnie z 1386 do 1500 zł. To oznacza wyższe wydatki z budżetu państwa i wyższe koszty dla przedsiębiorców.
Ministerstwo Pracy wyliczyło, że podwyżka o 8,2 proc. oznacza o 152,1 mln zł wyższe wydatki dla budżetu państwa. Od wysokości płacy minimalnej zależą bowiem np. składki na ubezpieczenie zdrowotne osób duchownych (budżet wyda o 7,2 mln zł więcej), wynagrodzenia za pracę skazanych (8 mln zł), oraz składki na ubezpieczenie zdrowotne strażaków (102,6 tys. zł). Pozostałą kwotę pochłonie dofinansowanie wynagrodzeń pracowników niepełnosprawnych.
Dużo wyższe będą koszty pracodawców. Płacę minimalną ma ok. 300 tys. osób. Oznacza to dodatkowe wydatki sięgające przynajmniej 36 mln zł (w tych wyliczeniach wzięto po uwagę wyłącznie firmy zatrudniające dziesięć i więcej osób). Wzrośnie też płaca absolwentów szkół. Zgodnie z przepisami bowiem osoby, które nie przepracowały roku, mogą dostawać za swoją pracę 80 proc. najniższego wynagrodzenia. Każdemu z nich od przyszłego roku pracodawca wypłaci miesięcznie o 91,2 zł więcej.
Wyższe będą też dodatki za pracę w porze nocnej. Za taką pracę pracownikowi przysługuje bowiem dodatek wynoszący 20 proc. stawki godzinowej liczonej od minimalnego wynagrodzenia. Jeśli natomiast jakaś osoba straci zatrudnienie z powodu likwidacji stanowiska lub upadku całej firmy, odprawa, do jakiej w myśl przepisów ma prawo, może wynieść maksymalnie 15-krotność minimalnego wynagrodzenia (w 2012 r. będzie to 22,5 tys. zł – o 1710 zł więcej).
– Wzrost płacy o 8,2 proc. zmniejszy skłonność pracodawców do zatrudniania nowych pracowników – tłumaczy Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu PKPP Lewiatan. – Dotknie to szczególnie osoby o niskich kwalifikacjach w regionach słabych gospodarczo, jak województwa podkarpackie czy warmińsko-mazurskie.