Rada dyrektorów MFW odmówiła Białorusi kredytu (stara się o 8 mld dol.), bo kraj nie wykonuje wcześniejszych zaleceń organizacji. Fundusz prognozuje wzrost zadłużenia Mińska do poziomu 68,3 proc. PKB w tym roku, 72,5 proc. w przyszłym i 85,6 proc. w 2016.

Komunikat MFW zawiera miażdżącą krytykę poczynań białoruskich władz: „nastąpiło widoczne złagodzenie polityki gospodarczej. W wyniku czego znacząco zwiększył się deficyt na rachunku bieżącym (...). Po dużej utracie rezerw na początku 2011 r. bardzo wzrosła presja na rubla, co wywołało kryzys walutowy i zmusiło bank centralny do wstrzymania interwencji". A to z kolei, w ocenie misji MFW, spowodowało „pojawienie się równoległego rynku walutowego".

Fundusz odniósł się także do tego, że Białoruś nie wykonuje postanowień umowy kredytowej (3 mld dol.) z antykryzysowym funduszem Euro-Azjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej: „utrzymywany jest system licznych kursów walutowych, a stopy procentowe jak dawniej są ujemne w ujęciu realnym".

Dlatego MFW stawia Łukaszence warunki otrzymania pomocy: liberalizacja kursu rubla oraz uwolnienie cen, ograniczenie wzrostu zarobków w budżetówce oraz reformy w przedsiębiorstwach, co ma sprzyjać wzrostowi konkurencyjności oraz prywatyzacji gospodarki.

Analizę MFW potwierdza rynek. W sierpniu Białorusini wycofali z banków 25 mln dolarów  oszczędności, bo oprocentowanie nie nadąża za hiperinflacją (54 proc. za osiem miesięcy). Tymczasem władza dodrukowuje coraz więcej rubli.