– Nie ma środków, które wyłapują taką broń. Nie da się jej przechwycić czy zestrzelić – tłumaczył ostatnio Aleksander Łukaszenko podczas wizyty w Borysowie. Pracownicy fabryki produkującej sprzęt strażacki zostali przez dyktatora szczególnie wyróżnieni, bo jako pierwsi dowiedzieli się o tym, że obecnie w ich kraju jest około 30 miejsc, które nadają się do rozmieszczenia hipersonicznych pocisków balistycznych średniego zasięgu Oriesznik (Leszczyna).
Mają pojawić się na Białorusi w drugiej połowie 2025 roku (wcześniej Rosjanie już przerzucą broń atomową i wyrzutnie Iskander). Co więcej, urzędujący od ponad trzech dekad przywódca z wielką dumą oznajmił, że to on będzie „wyznaczał cele”. – Guzik będziemy wciskać razem (z Putinem – red.) – przekonywał. Czy obecność rosyjskiej broni atomowej poprawi życie pracowników fabryki w Borysowie? Robotnikom białoruskich zakładów pracy takimi pytaniami nie wolno zaprzątać sobie głowy.