Za nami drugi, bardzo udany tydzień nowego roku na rynkach wschodzących. Indeks MSCI EM zyskał ponad 3 proc. Kluczowe dla zachowania rynków wschodzących w minionym tygodniu były aukcje papierów skarbowych przeprowadzone we Włoszech i Hiszpanii. Znaczny popyt na nie oraz wyraźny spadek rentowności wskazują, że przynajmniej na tę chwilę problemy strefy euro zeszły na dalszy plan.

Tak udane aukcje nie byłyby jednak możliwe, gdyby pod koniec ubiegłego roku Europejski Bank Centralny nie zasilił komercyjnych banków kwotą blisko 0,5 biliona euro.

Prym wiodły giełdy na Węgrzech i w Turcji. W przypadku tej pierwszej prawie 7-proc. wzrost wartości indeksu może dziwić, zważywszy na obecną, bardzo trudną sytuację gospodarczą tego kraju. Wciąż trwają przepychanki między rządem Viktora Orbana a Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Unią Europejską. W ubiegłym tygodniu Komisja Europejska ostrzegła, że może zostać wszczęte postępowanie prawne, jeśli Budapeszt nie zmieni kontrowersyjnej ustawy, która zagraża niezależności banku centralnego. Ale inwestorzy liczą, że węgierski rząd ostatecznie porozumie się z MFW. Ten optymizm widać zresztą było na aukcji długu, kiedy to Węgry sprzedały dużo więcej obligacji, niż przewidywano.

W Turcji widać natomiast wyraźny napływ kapitału zagranicznego. Głównie skierowany jest on w stronę tamtejszej waluty i obligacji, ale część tych pieniędzy trafia również na giełdę. Analitycy zwracają jednak uwagę, że turecki indeks ISE 100 znalazł się w kluczowym z punktu widzenia analizy technicznej poziomie, który może w najbliższych dniach powstrzymać popyt giełdowych inwestorów.

Ten minientuzjazm ostudziła w piątek informacja, że agencja Standard & Poor's nosi się z zamiarem obniżenia ratingów kilku krajom strefy euro (co zrobiła ostatecznie już po zamknięciu notowań). W ostatnich tygodniach inwestorzy nieszczególnie przejmowali się doniesieniami agencji ratingowych. Fakt, że teraz zareagowali dość zgodnie, pozbywając się akcji, wskazuje, że podstawy tegorocznych zwyżek wciąż są bardzo kruche.