Jeszcze w 2010 r. największa część naszych papierów emitowanych na zagraniczne rynki trafiała do funduszy czy banków z Niemiec – 15,5 proc. W ubiegłym roku to inwestorzy ze Stanów Zjednoczonych nabyli aż 30 proc. naszego walutowego długu – wynika z danych Ministerstwa Finansów, które poznała „Rz".
– To efekt zmian sytuacji rynkowej – wyjaśnia Agnieszka Decewicz, starszy ekonomista BZ WBK. – Ubiegły rok był specyficzny, w Europie była bardzo duża podaż obligacji. Tak silna konkurencja mogła spowodować, że koszty obsługi długu na rynku europejskim okazałyby się wyższe niż na rynku amerykańskim – dodaje. Ministerstwo Finansów zdecydowało się więc na większą emisję obligacji w dolarach, których największym odbiorcą jest właśnie Ameryka. – Istotny jest także popyt ze strony inwestorów. W 2011 r. Europa zaprzątnięta była problemami upadającej Grecji i strefy euro, w innych częściach świata widać było oznaki ożywienia – mówi Bogusław Moskała, diler w BRE Banku. – Nasze obligacje walutowe cieszą się sporym zainteresowaniem. Polska jest dobrze postrzegana na tle krajów Europy ze względu na stosunkowo dobrą sytuację finansów publicznych – podkreśla Paweł Radwański, analityk Raiffeisen Bank Polska.
Ciekawe jest to, że w znacznie mniejszym stopniu walutowe obligacje kupowali w ubiegłym roku polscy inwestorzy. Moskała tłumaczy, że fundusze inwestycyjne bardziej zainteresowane były obligacjami korporacyjnymi i rynkiem akcji, a OFE w ogóle miały mniej pieniędzy na inwestycje (ze względu na zmniejszenie przekazywanej im składki).
Dane Ministerstwa Finansów pokazują też, że wbrew oczekiwaniom Chiny niekoniecznie chcą finansować nasz dług. W 2010 r. gracze z tego kraju kupili papiery za 80,6 mln euro, a w 2011 r. – za 50,6 mln euro. Za to wśród inwestorów z Azji wyraźnie widać większą aktywność tych z Singapuru. W 2010 r. w ich rękach znalazły się obligacje za 88 mln euro, w ubiegłym roku – już za prawie 230 mln euro.
W sumie na koniec grudnia dług w walutach obcych wyniósł w przeliczeniu 183 mld zł (o 38,5 mld zł więcej niż na koniec 2010 r.). Z kolei zadłużenie wobec inwestorów z zagranicy, którzy kupili obligacje krajowe w ubiegłym roku, wyniosło 154,2 mld zł (o 26 mld zł więcej niż w 2010 r.), a po styczniu wzrosło do 160,2 mld zł – podał wczoraj resort finansów. Kto będzie kupował nasz dług w tym roku? Resort finansów podkreśla, że jego aktywność do końca roku nie będzie już duża. Jak poinformował Piotr Marczak, dyrektor departamentu długu w MF, czeka nas prawdopodobnie jeszcze tylko jedna emisja zagraniczna, w euro lub dolarach. Od początku roku resort sprzedał już papiery dziesięcioletnie za 1 mld dol. i 750 mln euro obligacji. Na rynku niemieckim sprzedano też obligacje imienne o wartości 527 mln euro. Mimo zapowiedzi resortu analitycy spodziewają się, że w tym roku emisji zagranicznych może być jednak więcej. – Resort wielokrotnie nas tu zaskakiwał i jeżeli warunki rynkowe będą sprzyjające, może zorganizować kolejne emisje w walutach w ramach prefinansowania potrzeb pożyczkowych na przyszły rok – ocenia Arkadiusz Urbański z Pekao.