Nowy unijny budżet

Kolejny budżet unijny może być jeszcze bardziej hojny dla Polski niż ten obecny. Ale fundusze europejskie to tylko jedno z narzędzi regionalnego rozwoju kraju. Niekoniecznie najważniejsze – pisze minister rozwoju regionalnego

Publikacja: 15.06.2012 05:50

Nowy unijny budżet

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Red

Po siedmiu latach nadzoru nad wykorzystywaniem funduszy z unijnego budżetu minister rozwoju regionalnego jest postrzegany jako główny księgowy (albo wręcz karbowy) unijnej kasy, odpowiedzialny za to, żeby licznik wypłacanych pieniędzy z budżetu UE kręcił się odpowiednio szybko.

Zły, bo niepełny obraz

Owszem, współodpowiadam za to, jak w Polsce jest wdrażana unijna polityka spójności. Z wyjątkiem 16 regionalnych programów operacyjnych, większość tzw. instytucji zarządzających programami operacyjnymi jest umocowana właśnie w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego.

Wszystkie dostępne środki zainwestujemy i rozliczymy do końca 2015 roku

Minęliśmy półmetek wykorzystania pieniędzy z obecnego budżetu i nie mamy powodów do niepokoju: 103 mld zł już wydano, ponad 300 mld zł jest w umowach. Wszystkie dostępne środki zainwestujemy i rozliczymy do końca 2015 r.

Ale pilnowanie unijnych dotacji to tylko część z naszych zadań. Ważne, ale niejedyne. Resort, którym kieruję, nazywa się przecież Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, a nie Dotacji Unijnych.

Dziś równie dużo pracy wkładamy w przygotowanie się do kolejnego budżetu Unii (na lata 2014 – 2020), jak w stworzenie odpowiednich ram i narzędzi, umożliwiających prowadzenie w kraju sensownej i co najważniejsze długofalowej polityki rozwoju.

Strategiczny porządek

Kiedy pięć lat temu obejmowałam stanowisko, prawdziwym szokiem było dla mnie odkrycie, jak wiele różnych „strategii" i „dokumentów strategicznych" teoretycznie obowiązywało w Polsce. Naliczyliśmy ich w sumie 41. Tak, to nie pomyłka: czterdzieści jeden różnych dokumentów – często wzajemnie niespójnych, a czasem nawet sprzecznych – miało wytyczyć drogę rozwoju naszego kraju. Większość tych strategii była martwym zapisem, co jednak nie przeszkadzało państwowym instytucjom w tworzeniu nowych.

Przez kilka lat, równolegle z zarządzaniem unijnymi miliardami, porządkowaliśmy ten „strategiczny" bałagan. Efekty wreszcie widać – zamiast kilkudziesięciu, dziś mamy jedną, horyzontalną strategię rozwoju kraju – „Średniookresową strategię rozwoju kraju – ŚSRK 2020" i jeden dokument opisujący to, jak planujemy przestrzenne zagospodarowanie Polski do 2030 roku („Koncepcja przestrzennego zagospodarowania kraju – KPZK 2030"). ŚSRK czeka na akceptację Rady Ministrów, zaś KPZK jest już po prezentacji w Sejmie.

Tym dwóm kluczowym dokumentom towarzyszy dziewięć (tylko dziewięć!) strategii sektorowych, z których każda jest w całości zgodna ze wspomnianymi dokumentami horyzontalnymi. Jedną z nich jest przygotowana w naszym resorcie „Krajowa strategia rozwoju regionalnego", która – zgodnie z nazwą – pokazuje kierunki rozwoju polskich regionów.

Pracujemy nad zachętami, które ułatwią współpracę miast i sąsiadujących z nimi gmin

Tak zrobiona mapa drogowa rozwoju kraju jest bardziej czytelna i łatwa we wdrażaniu. A co najważniejsze – jest potrzebna. My po prostu musimy mieć drogowskazy, które wskażą, gdzie i w jakim tempie idziemy. Żeby do 2020 roku sfinansować priorytety rozwojowe – zachowując jednocześnie stabilność makroekonomiczną i zdrowe finanse publiczne – będziemy musieli wydać trzy biliony złotych ze środków publicznych. Trzy biliony! Szacujemy, że 23 – 25 proc. pokryjemy z funduszy europejskich. Gdy w grę wchodzą tak kolosalne kwoty, nie ma miejsca na przypadkowość i chaotyczne dryfowanie raz w jedną, raz w drugą stronę.

Zdajemy sobie sprawę (napisaliśmy to wprost w strategii średniookresowej), że dotychczasowe przewagi konkurencyjne polskiej gospodarki, np. relatywnie niskie koszty pracy, zaczynają się powoli wyczerpywać. Już teraz musimy inwestować w nowe: wiedzę, kapitał ludzki, innowacyjność gospodarczą. Ale nasza strategia znajduje także inne sposoby wzmocnienia polskiej gospodarki: wyższe nakłady na instytucjonalną opiekę nad małymi dziećmi, czyli, mówiąc wprost, na żłobki i przedszkola, ułatwią kobietom powrót do aktywności zawodowej. Wszyscy na tym zyskamy.

Miejska przyszłość Polski

Mając gotowe strategie, kolejnym – i najważniejszym – krokiem będzie ich wdrożenie w poszczególnych obszarach. Tu też chcemy posuwać się etapami, zgodnie z wcześniej przygotowanym i społecznie zaakceptowanym planem.

Dotychczasowe przewagi konkurencyjne polskiej gospodarki, np. relatywnie niskie koszty pracy, zaczynają się powoli wyczerpywać

W ostatnich dniach rozpoczęliśmy społeczne konsultacje założeń do „Krajowej polityki miejskiej" – jednego z kilku dokumentów, które doprecyzowują i w praktyce będą pomagać wdrażać zapisy „Krajowej strategii rozwoju regionalnego 2010 – 2020" i „Koncepcji przestrzennego zagospodarowania kraju 2030".

Zaskakujące jest, że nikt przed nami nie pochylił się nad specyficznymi problemami polskich miast. Bez względu na wielkość i położenie geograficzne, to, czy są stolicą województwa czy tylko powiatu – wszystkie one borykają się z podobnymi wyzwaniami: degradacją całych dzielnic związaną z upadkiem przemysłu, niekontrolowanym rozlewaniem się zabudowy na przedmieścia, niewydolną komunikacją publiczną i rosnącymi kosztami świadczenia usług (dostaw wody, odprowadzania ścieków itp.). Kłopotem jest też często brak współpracy samorządów gmin sąsiadujących z dużymi miastami. „Krajowa polityka miejska" identyfikuje wszystkie te problemy. I proponuje stosowne instrumenty finansowe, instytucjonalne i planistyczne, które powinny poprawić sytuację w miastach.

Z przygotowanych założeń „Krajowej polityki miejskiej" nie wynika (tak samo jak z żadnej z naszych pozostałych strategii), że rozwój Polski chcemy oprzeć na zaledwie kilku największych metropoliach, odwracając się np. od słabiej rozwiniętych regionów Polski Wschodniej albo Pomorza Środkowego.

A mimo to wciąż słyszę takie zarzuty ze strony opozycji. Ostatnio padły w Sejmie, gdy debatowaliśmy nad „Koncepcją przestrzennego zagospodarowania kraju". Ci, którzy je formułują albo cyniczne kłamią, albo nie przeczytali dokumentów, które krytykują.

Owszem, jesteśmy przekonani, że miasta wraz z ościennymi gminami (czyli tzw. miejskie obszary funkcjonalne) będą motorem wzrostu gospodarczego w przyszłości. Ale mamy na myśli wszystkie polskie miasta – nie tylko te największe. W całej Polsce, także na wschodzie. Już dziś mogę udowodnić, że właśnie tę filozofię wdrażamy. Kilka tygodni temu miałam przyjemność otwierać nowoczesny park technologiczno-naukowy w Puławach – dostał 70 mln zł dotacji i wkrótce będzie inkubatorem dla małych i większych firm. Mogłabym też powołać się na przykład świetnie rozwijającej się Strefy Ekonomicznej w Lublinie albo nowych laboratoriów Politechniki Świętokrzyskiej w Kielcach.

W naszym modelu, który proponujemy na kilka następnych dziesięcioleci, miasta „ciągną" w górę sąsiadujące z nimi obszary i rozwijają swoje naturalne potencjały. Każde miasto je ma – trzeba je tylko trafnie wskazać.

Pracujemy nad zachętami, które ułatwią współpracę miast i sąsiadujących z nimi gmin. Np. nie jest wykluczone, że gminy miejskie będą miały zarezerwowaną dla siebie część funduszy europejskich (5 proc. Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego) – ale żeby z nich skorzystać, wspólnie z sąsiadami z gmin ościennych będą musiały przygotować wspólny projekt. Np. modernizację systemu komunikacji zbiorowej dla całego funkcjonalnego obszaru miejskiego.

W założeniach do „Krajowej polityki miejskiej" mówimy też, że trzeba rozpocząć dyskusję o reformie wpływów do kasy samorządowej – czyli o zmianach w podatku od nieruchomości. Ale nie proponujemy wprowadzenia żadnych nowych podatków – chcemy jedynie porozmawiać o ich funkcjonalności. Powtórzę, dla całkowitej jasności, bo sprawa wzbudza duże emocje: Ministerstwo Rozwoju Regionalnego nie ma żadnych planów dotyczących wprowadzania jakichkolwiek nowych podatków!

Jesteśmy otwarci na dyskusję, co jeszcze zrobić, żeby zagwarantować Polsce trwały rozwój. Tym bardziej szkoda, że ta dyskusja zbyt często sprowadza się do kabaretu. Przykłady? Komentując przed kilkoma tygodniami nasze propozycje poseł PiS Krzysztof Tchórzewski raczył stwierdzić, cytuję, że „warunki życia Polaków już za 20 lat będą gorsze niż niewolników w cesarstwie rzymskim". Pomijając już zupełną absurdalność tego stwierdzenia, powiem tak: Panie pośle, tak się składa, że pierwszy podręcznik zagospodarowania przestrzennego architekt Witruwiusz napisał w czasach, gdy Cesarstwo Rzymskie powstawało.

Po siedmiu latach nadzoru nad wykorzystywaniem funduszy z unijnego budżetu minister rozwoju regionalnego jest postrzegany jako główny księgowy (albo wręcz karbowy) unijnej kasy, odpowiedzialny za to, żeby licznik wypłacanych pieniędzy z budżetu UE kręcił się odpowiednio szybko.

Zły, bo niepełny obraz

Pozostało 96% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli