Do Luksemburga przyjechała wczoraj Christine Lagarde, dyrektor generalna MFW, z zaleceniami dla strefy euro. Przekazała je Eurogrupie, czyli ministrom finansów strefy euro. Część rekomendacji wypracowanych przez waszyngtońskich ekspertów może spotkać się z chłodnym przyjęciem w Berlinie. – Mam nadzieję, że przeważy mądrość. I najlepsze rozwiązania przynajmniej zostaną przeanalizowane – powiedziała Lagarde.
Unia bankowa i nadzór fiskalny
Jaką receptę proponuje MFW dla pogrążonej w kryzysie wspólnej waluty? Po pierwsze musi powstać unia bankowa ze wspólnym nadzorem, funduszem likwidacyjnym i wspólnymi ubezpieczeniami depozytów. Po drugie strefa euro musi zmierzać w kierunku unii fiskalnej, której uczestnicy dzielą się ryzykiem, ale też zgadzają się na silniejszy nadzór nad swoimi politykami budżetowymi. – Stopniowo i w ograniczony sposób trzeba zacząć dzielić się ryzykiem, czy nazwiemy to obligacjami, czy bonami skarbowymi – mówiła szefowa MFW. Wreszcie po trzecie konieczne są reformy strukturalne, ale nie tylko na południu, gdzie kluczowe jest zwiększanie konkurencyjności gospodarki. Zmian trzeba dokonać również na północy, ale w kierunku zwiększenia popytu, tak aby mógł on wchłonąć import z krajów południa.
MFW zdaje sobie sprawę, że to wszystko są cele długoterminowe. Ich uchwalenie dziś jest jednak, zdaniem Lagarde, konieczne dla przywrócenia zaufania do euro. Natomiast pilnie potrzeba działań krótkoterminowych. MFW widzi ciągle przestrzeń do działania dla Europejskiego Banku Centralnego. Nie zaleca wprost, jakie instrumenty ma stosować EBC, ale zauważa, że nie ma presji inflacyjnej, więc bank centralny może wciąż zasilać banki w pieniądze. Według MFW kontrowersyjne jest także zbyt kurczowe trzymanie się nominalnych celów fiskalnych. – Zalecamy elastyczne stosowanie planów ograniczania deficytu – piszą eksperci MFW. Instytucja zdecydowanie i pilnie apeluje też o dokapitalizowanie banków bezpośrednio z funduszu ratunkowego strefy euro EFSF/ESM, a nie za pośrednictwem rządów.
Pierwszy krok został już zrobiony: hiszpańskie banki dostaną do 100 mld euro takiej pomocy, bez konieczności podpisywania porozumienia między rządem a MFW i strefą euro oraz zwiększania deficytu budżetowego tego kraju.
– Trzeba przerwać to sprzężenie zwrotne między bankami a rządami – mówiła Lagarde. Chodzi o to, że jeśli banki mają problemy, to są ratowane przez rządy narodowe, które w tym celu zaciągają dług. A ich długi kupują te same banki, które w następstwie pogarszają swoje portfele i znów potrzebują ratunku. Hiszpańskie banki mogą dostać do 100 mld euro, na razie audytorzy oceniają ich potrzeby na 51 – 62 mld euro. Niemcy zgodziły się na ten konkretny program, ale generalnie są przeciwne bezpośredniemu finansowaniu banków bez pośrednictwa rządów narodowych. Berlin kwestionuje też rozszerzanie mandatu działania EBC i rygorystycznie podchodzi do programów oszczędności fiskalnych.