Korespondencja z Brukseli
Prezes Mario Draghi ma problem ze swoimi bankierskimi przyjaźniami i własnym synem zatrudnionym w prywatnej instytucji finansowej, a w unijnej bankowości centralnej etyczne standardy są wyśrubowane.
Co robi Giacomo Draghi, syn szefa EBC? – Jest zatrudniony w Morgan Stanley jako diler handlujący instrumentami pochodnymi opartymi na stopie procentowej. Krótko mówiąc, jego zarobki zależą od tego, na ile trafnie będzie przewidywał wahania stóp procentowych na rynku. Jego ojciec jest natomiast szefem instytucji, która decyduje o stopach procentowych w strefie euro. Nie wiadomo, czy sprawa kiedykolwiek stała się przedmiotem dociekań komitetu etycznego Europejskiego Banku Centralnego.
Na usprawiedliwienie Draghiego juniora trzeba zauważyć, że swoją karierę w Morgan Stanley rozpoczął, zanim jego ojciec został mianowany szefem EBC. Ale na pewno ojcu nie pomoże, jeśli w którymś momencie decyzje syna okażą się zbieżne z decyzjami ojca i powstanie podejrzenie, że mógł zarobić na informacjach poufnych.
W bankowości centralnej poprzeczka etyczna jest postawiona wysoko. Czasem nawet nie wystarczy, że członek rodziny zrezygnuje z pracy stanowiącej potencjalny konflikt interesów z zajęciem bankiera centralnego. Doświadczył tego były prezes Banku Szwajcarii Philipp Hildebrand. Jego żona w przeszłości była dilerem walutowym. Ale potem, ze względu na męża, zrezygnowała z pracy i założyła galerię obrazów. Wszystko było w porządku, dopóki nie postanowiła pozarządzać rodzinnym majątkiem. Zdecydowała się na wymianę dużej sumy franków szwajcarskich na dolary kilka tygodni przed tym, zanim instytucja kierowana przez jej męża zdecydowała o akcji hamującej wzrost kursu krajowej waluty. Potem z powrotem zamieniła dolary na franki i zrealizowała pokaźne zyski.