Ameryka złapała oddech

Kryzys polityczno-fiskalny w Stanach Zjednoczonych może się powtórzyć po Nowym Roku. Politykom udało się jedynie kupić nieco czasu.

Publikacja: 18.10.2013 04:43

Ameryka złapała oddech

Foto: Bloomberg

Rynkowa euforia związana z tym, że od USA oddaliło się widmo bankructwa, nie trwała długo. O ile w środę nowojorski indeks S&P 500 zyskał 1,4 proc., to w czwartek zaczął sesję od niewielkich spadków. Większość europejskich indeksów giełdowych po południu lekko traciła, a dolar osłabł wobec euro do najniższego poziomu od stycznia.

– Europejskie rynki podeszły w trzeźwiejszy sposób do porozumienia fiskalnego w USA niż rynki amerykańskie, które mocno rosły w środę. Podejście europejskie jest inne dlatego, że traderzy z Europy doskonale zdają sobie sprawę z tego, czym jest spychanie problemów w czasie przez polityków. Znają to przecież z kryzysu w strefie euro – twierdzi Ishaq Siddiqi, strateg z ETX Capital.

– Rynki akcji nie świętują już umowy między republikanami a demokratami. Skupiają się natomiast na tym, czy rating USA zostanie zmieniony. Agencja Fitch skłania się ku jego obniżce, a jak inne pójdą za nią, możemy mieć powtórkę z sierpnia 2011 r. – wskazuje David Madden, analityk z IG Markets. Częściowym spełnieniem tych obaw było to, że chińska agencja Dagong obcięła w czwartek rating USA o jeden stopień do poziomu A-. Na szczęście jednak dla Stanów Zjednoczonych jej werdykty nie przyciągają takiej uwagi inwestorów jak działania tzw. Wielkiej Trójki (Fitch, S&P i Moody's).

Powszechne wśród ekspertów jest poczucie, że kryzys fiskalny w USA może dać o sobie znać w nadchodzących miesiącach. Porozumienie osiągnięte przez przywódców demokratów i republikanów z Senatu (przegłosowane w nocy ze środy na czwartek przez Izbę Reprezentantów i ekspresowo podpisane przez prezydenta) przewiduje przywrócenie finansowania dla administracji federalnej do 15 stycznia i podwyżkę limitu zadłużenia do 7 lutego. Specjalna komisja złożona z kongresmenów i senatorów obu partii ma do 13 grudnia przygotować dziesięcioletni plan reform fiskalnych.

– O ile krótkoterminowa niepewność znika, to możliwe jest , że na początku przyszłego roku znowu będziemy przechodzić przez ten sam cyrk – ocenia Michael Hewson, analityk z CMC Markets.

Do pesymizmu skłania sytuacja wewnątrz Partii Republikańskiej. W środę Johnowi Boehnerowi, republikańskiemu przewodniczącemu Izby Reprezentantów, nie udało się zyskać poparcia całości partyjnej reprezentacji dla podniesienia limitu zadłużenia. Za było tylko 87 republikańskich kongresmenów, przeciw aż 144.

Do końca opierali się przedstawiciele ruchu Tea Party, chcący wymusić na Obamie złagodzenie kontrowersyjnej reformy ubezpieczeń zdrowotnych (tzw. Obamacare). Nie udało im się zyskać nic poza kosmetycznymi zmianami, więc do końca opowiadali się przeciw senackiemu porozumieniu. Kongresmen Ted Cruz, jeden z przywódców tej grupy, porównywał nawet senackie porozumienie do ostrzelania przez artylerię własnych wojsk.

– To, że 144 kongresmenów głosowało przeciwko podwyższaniu limitu zadłużenia na kilka godzin przed wejściem USA w stan zagrożenia bankructwem, świadczy o tym, że przyszłe spory fiskalne będą się cechowały podobnie głębokimi podziałami. To zmniejszy entuzjazm rynków wobec osiągniętego porozumienia – zauważa Kathleen Brooks, analityczka z Forex.com.

Pocieszyć się można jednak tym, że w osiągniętym w Senacie porozumieniu znalazły się zapisy, które sprawią, że ewentualny następny kryzys budżetowy będzie przebiegał łagodniej. Departamentowi Skarbu przyznano prawo do zastosowania bliżej nieokreślonych „specjalnych środków" mających przedłużyć mu możliwość spłaty zobowiązań po sięgnięciu limitu długu. Jeżeli Kongres zdecyduje, by limitu nie podnosić, prezydent będzie mógł zawetować taką decyzję, a do odrzucenia weta potrzebne będą głosy dwóch trzecich Izby Reprezentantów. Do większego rozsądku mogą skłaniać kongresmenów również zaplanowane na listopad 2014 r. wybory do Kongresu.

Ostatnie zamieszanie związane z podniesieniem limitu zadłużenia przyczyni się do tego, że Fed jeszcze przez wiele miesięcy nie rozpocznie ograniczania QE (ilościowego luzowania polityki pieniężnej). To dobra wiadomość dla inwestorów i według ekspertów mogą z tego szczególnie skorzystać rynki wschodzące. Oczywiście najpierw musi „opaść bitewny kurz" po kryzysie polityczno-fiskalnym w USA. – To porozumienie przyczyni się do zmiany podejścia do ryzykownych aktywów. Spodziewamy się, że w tym kwartale akcje z rynków wschodzących będą zyskiwały mocniej od akcji z rynków rozwiniętych, zwłaszcza że wcześniej mocniej od nich traciły – prognozuje Tim Condon, analityk z banku ING.

Jak mocno tzw. zamknięcie rządu i groźba bankructwa USA uderzyły w amerykańską gospodarkę? Agencja Standard & Poor's szacuje koszty tego kryzysu na 24 mld dol., czyli 0,6 proc. PKB. Firma Macroeconomic Advisers wylicza zaś, że fiskalne zamieszanie doprowadzi do spowolnienia wzrostu amerykańskiego PKB w czwartym kwartale 2013 r. o 0,3 proc. – Miliony ludzi nie dostało wypłaty. Gospodarka została poszkodowana, a zaufanie do amerykańskiego długu oraz wiara w USA na świecie zostały zachwiane – ocenia senator Charles Schumer, demokrata z Nowego Jorku. – Tzw. zamknięcie rządu w USA nie pomoże amerykańskiemu PKB w IV kwartale. Ale ożywienie gospodarcze na świecie będzie kontynuowane i wejdzie w 2014 r. – prognozuje Phillipe Gijsels, szef działu analiz BNP Paribas Fortis Global Markets.

Uderzenie w prestiż dolara

Kryzys związany z podniesieniem limitu zadłużenia stał się jednym ze zdarzeń uderzających w pozycję dolara jako głównej waluty rezerwowej świata – wskazuje wielu analityków. – Myślę, że to część procesu upadku dolara jako międzynarodowej waluty rezerwowej – uważa Chris Watling, prezes firmy badawczej Longview Economics. – Wiarygodność dolara zaliczyła bardzo, bardzo mocny cios – wskazuje Alasdair MacLeod, analityk z GoldMoney Foundation. Zawirowania związane z amerykańskim długiem poważnie zaniepokoiły m.in. Chiny. Państwowa chińska agencja prasowa Xinhua opublikowała komentarz mówiący, że nadszedł czas na „deamerykanizację świata", a politycy z ChRL wielokrotnie wzywali decydentów z USA do podniesienia limitu długu. Wielu  ekspertów wskazuje, że Chiny po tym doświadczeniu będą bardziej skłonne do zmniejszania w swoich rezerwach udziału aktywów denominowanych w dolarach. Proces ten może być jednak realizowany jedynie stopniowo i w bardzo długim terminie. Swobodę manewru Chińczykom utrudnia  wiele czynników. Szybka wyprzedaż amerykańskich obligacji przyniosłaby Chinom duże straty finansowe. Ponadto  wciąż nie widać waluty, która mogłaby szybko zdetronizować dolara. Najpoważniejszy konkurent, czyli euro, to waluta pogrążonego w ciężkim kryzysie eurolandu. Chiński juan nie może jeszcze pełnić funkcji światowej waluty rezerwowej, gdyż jego kurs jest sztywno kontrolowany przez chińskie władze, a międzynarodowy rynek aktywów denominowanych w juanach jest nadal bardzo mało płynny. Na koniec drugiego kwartału 2013 r. w rezerwach walutowych państw z całego świata aktywa denominowane w dolarach stanowiły aż 61,9 proc. (3,76 bln dol.), gdy rok wcześniej było to 61,5 proc.

Finanse
Duże długi mieszkańców w średnich miastach. Trudniej tu o dobre, stabilne dochody
Finanse
EBOR i Enterprise Investors inwestują w eTravel
Finanse
Oszczędności Polaków rosną szybciej niż ich długi. Kogo to martwi?
Finanse
Ofiary Berniego Madoffa odzyskały już 94 procent swoich pieniędzy
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Finanse
Chcesz obniżyć podatek PIT? To ostatni dzwonek na wpłatę na IKZE
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego