Taki wynik przyniosło doroczne badanie przeprowadzone wśród 1,4 tys. przedsiębiorców niemieckich, którzy ulokowali swoje inwestycje w 16 krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Po raz drugi z rzędu wyprzedziliśmy Czechy, które wcześniej przez siedem lat prowadziły w zestawieniu.
Ranking przygotowany przez Polsko-Niemiecką Izbę Przemysłowo-Handlową razem z 15 pozostałymi bilateralnymi izbami działającymi w regionie, podkreśla dobrą kondycję polskiej gospodarki, wyróżniającą się wśród pozostałych krajów. Na ten atut Polski wskazało 91 proc. badanych firm, podczas gdy średnia dla 16 krajów objętych badaniem wyniosła 58 proc. Powyżej tego poziomu, prócz Polski, sklasyfikowano również gospodarki Czech, Estonii, Łotwy oraz Litwy.
Kolejnymi czynnikami podnoszącymi atrakcyjność inwestycyjną okazały się wysokie kwalifikacje pracowników, ich zmotywowanie oraz jakość kształcenia akademickiego i dostępność lokalnych poddostawców. Liczą się także koszty pracy, stabilność polityczna oraz warunki do działalności badawczo-rozwojowej. Kluczowym elementem oceny atrakcyjności jest także członkostwo danego kraju w UE.
Najgorzej natomiast oceniono w Polsce system i instytucje podatkowe oraz administrację publiczną. Krytyczne opinie zebrała także organizacja przetargów publicznych z powodu ich niewielkiej przejrzystości.
Zdecydowana większość firm z kapitałem niemieckim, które zainwestowały w regionie Europy Środkowo-Wschodniej (83 proc.), potwierdza słuszność podjętej w przeszłości decyzji o lokalizacji inwestycji. Największy odsetek odpowiedzi pozytywnych na pytanie, czy zainwestowałyby ponownie w tym kraju, odnotowano wśród inwestorów w Polsce i Estonii (94 proc.), na Litwie (90 proc.) oraz w Czechach (88 proc.).